Mniam...
my:snippets ~Yata Misaki~
Przygoda w love hotelu
Saruhiko byłby dumny. Dziewiczy kumpel dorósł.
Taa, jasne, już dawno! Przecież robili to z _____ nieraz. A że akurat dzisiaj Kusanagi-san postanowił być upierdliwy, zdecydowali nieco zmienić scenerię i wybrać się do love hotelu... To najzupełniej normalne.
Tak, oczywiście. Najnormalniejsze w świecie. Chyba w snach. Dla kogoś takiego jak Yata Misaki nawet w jego snach nie było miejsca dla takiego zdemoralizowania. T-ta kobieta... to wszystko jej wina. Po raz pierwszy Misaki nie zamierzał chować urazy. Gdyby tak mu na niej nie zależało, jego stopa nigdy by tu nie postanęła.
- Po twojej minie sądzę, że wcale nie masz na 'to' ochoty. - zauważyła kobieta.
Zacisnął wargi w wąską kreskę, starając się nie dać po sobie poznać, jak bardzo chce stąd zniknąć. Czemu musiała być taka bezpośrednia.
- Yhm... T-to nie tak...
- Nie ma sprawy. Minął "tylko" tydzień...
- W takim razie - odezwał się po dłuższej chwili - co tak właściwie będziemy robić? - Samo mówienie o nich w liczbie mnogiej sprawiało mu radość, której nie zdołano by zmierzyć żadną istniejącą miarą.
- No nie wiem, wymyśl coś, co będzie ci odpowiadało. - mruknęła, patrząc w ziemię.
Co za presja. Nie do zniesienia. Jeżeli czegoś natychmiast nie zrobi, czeka go ciężki los. Taa, i bez tego bycie chłopakiem _____ nie było łatwym zadaniem. To już nawet nie chodziło o sam fakt tego, iż miał do czynienia z płcią przeciwną, co zawsze stanowiło jego piętę achillesową. To była _____. Po prostu. A ona sama w sobie jest dziewczyną, której nie da rady opisać w paru słowach.
Myśl, Yatagarasu, myśl! (biedny, nie nawykł do tego, woli działania B))))) )
Rozejrzał się nerwowo po wynajętym przez nich pokoiku w poszukiwaniu ratunku. Zapadni, drogowskazu, znaku niebios, pomocnej dłoni, czegokolwiek, co uratowałoby mu dupę.
- M-musimy coś robić? To jak odwiedziny w... zagranicznym kurorcie? - Ach, Yata, Yata, pogrążaj sie dalej.
- Nie, no coś ty. Możemy pooglądać telewizję - rzuciłą zgryźliwie, w pełni świadoma, jakie filmy zawiera tutejsza płytoteka.
Oglądanie telewizji? Tutaj? Abstrakcja. Nie po to tutaj przyszli. _____ miała wobec tego wieczoru wiadome oczekiwania. Aż ciężko szło mu się do tego przyznać, ale on sam gdzieś pod skórą odczuwał podobnie i miał nadzieję, że c-coś tam się wydarzy. Skoro więc tak myślał, czemu nie potrafił zrobić żadnej z rzeczy, do jakich zostały stworzone tego typu miejsca?
Ciota, nie facet. Totalna ciota.
Ale lepiej niech szybko coś wymyśli, bo jego kobieta patrzyła wyczekująco. Jak mógł ją rozczarować?
- To może... Chcesz się p-położyć? - bąknął pod nosem, spalając cegłę. Dobra, może i dojrzał nieco, stał się młodym mężczyzną i tak dalej, ale w duchu nie zmienił się ani trochę. Ten sam "słodki, uroczy, kochany" Misaki. Szlag by trafił te przesłodzone epitety.
Kiedy się odwrócił, okazało się, że ona już wyprzedziła jego myśli i leżała na nieco kiczowatym stylizowanym na palmę łóżku... w samej bieliźnie?!
- Cz-czemu jest taka!? - wybałuszył oczy, cofając się gwałtownie do tyłu. Ponieważ siedział na łóżku, fiknął kozła, spadając na podłogę. Biedna czapeczka także zaliczyła glebę.
- Co jest jakie? - zapytała jak gdyby nigdy nic _____, przeciągając się. Zieeew.
Yata wynurzył się zza mebla, wyściubiając głowę ledwie na wysokość oczu. Ale patrzeć i tak nie patrzył, bynajmniej nie tak, jak powinien spoglądać mężczyzna na swoją ukochaną ubraną jedynie w seksowne czerwone majteczki i staniczek do kompletu.
- P-po prostu... - sapnął - Poprzednim razem był kotek.
Och, miał na myśli te dziecinne majtki z wyszytym motywem kociaczków.
- Mówiłeś coś?
- Skąd to wzięłaś, do cholery?! - wykrzyknął, wdrapując się z powrotem na materac, zasłaniając sobie przy tym dłonią oczy. Nie, wcale nie zerkał spomiędzy palców, po prostu same się rozchyliły i tak jakoś samo się spojrzało.
- Senpai mi dała. Na urodziny - oznajmiła, jak gdyby nigdy nic.
Senpai, co. Niech szlag ją trafi. -.- A urodziny? Przecież to szmat czasu. Czemu nie założyła ich wcześniej? Na ich p-pierwszy... no wiadomo! Na samo wspomnienie krew zaczynała krążyć mu szybciej w żyłach, stając się lawą, przez co płonął jeszcze bardziej, jeszcze mocniej. Jakby to, co _____ fundowała mu samą obecnością nie wystarczało. Musiała podsycać ten ogień? Musiała mu to robić? Yata wydał z siebie zbolały jęk w wyrazie całkowitego poddania i przysunął się do dziewczyny.
- Wygrałaś - mruknął cicho.
Chyba usłyszał chichot.
- Gniewasz się?
- Niespecjalnie - burknął. Nie potrafił się na nią gniewać. Złościł się na siebie za to, że nie potrafił się ogarnąć i zrobić tego po męsku. Nadal na nią nie patrzył. Nie miał odwagi. Super, przez to może pomyśleć, że nie chce tego robić. Ale Yata chciał spojrzeć i to bardzo. Przez to wstydził się swojego zachowania jeszcze bardziej. Po prostu spójrz i tyle!
- To dobrze - odnalazła jego dłoń, uśmiechając się łagodnie. Czy tu są kamery? Obsługa zwijałaby się ze śmiechu, widząc, jak marnują kasę.
- Jestem żałosny, co? - O! Proszę! Rąbek jej ciałka znalazł się w zasięgu spojrzenia Misakiego. Co prawda trwało to ułamek sekundy, ale zawsze coś.
- Nic z tych rzeczy.
Jasnee..
Jakoś nie mógł w to uwierzyć. Mimo to słowa _____ dodały mu otuchy. I odrobiny odwagi, aby jeszcze raz skierować na nią wzrok. Tym razem spojrzał jej prosto w oczy. Innej opcji nie było, poniżej linii szyi znajdowało się terytorium zakazane.
- I co, jest tak źle? - szepnęła, ściskając jego dłoń.
- Nie! - wykrzyknął. Oho, jaka żwawa i natychmiastowa reakcja. Czyli jednak widział wszystko dość dokładnie.
- To dobrze. - stwierdziła i zamilkła, przymykając oczy. Taak, na pewno obsługa zwijałaby się ze śmiechu.
Żadnego personelu nie było jednak z nimi, a gdyby nawet próbowali wejść, _____ zabiłaby ich jednym spojrzeniem. Ten, kto śmiałby przerwać im ustronne chwile, musiałby przypłacić tę zbrodnię własnym życiem. Ewentualnie zrobiłaby użytek z mocy otrzymanych od Króla i spiekłaby tyłki intruzów na skwarki.
- M-mogę? - zapytał, patrząc sugestywnie na poduszki. Chciał się położyć? Więc po co się pytał, do diaska!
Posłała mu przyzwalający uśmieszek, choć wyglądało to bardziej na zaproszenie.
Nie musiała czekać nań zbyt długo. Już po kilku sekundach poczuła, jak pod ciężarem słodkiego ciałka Misakiego ugina się materac.
Zerknęła na niego, ale on ani drgnął.
Oczy miał zamknięte, zaciśnięte w dwie wąziutkie kreseczki. Uroczo, ale wolałaby nawiązać kontakt wzrokowy. I wtedy, jakby na życzenie, jedna z powiek Yaty uniosła się powoli. Jednak gdy napotkał jej oczy, natychmiast odgrodził się z powrotem, znowu się rumieniąc. Nie no, seriooo? D:
Aleee, chwilunia, co to? O proszę, odnalazł po omacku jej dłoń i splótł z własną. Słodziak. *-*
Hmm. Postanowiła uczynić to samo. Może po to, by go ośmielić, ale po prostu uznała że to bardzo przyjemne.
Minęło troszkę czasu, oboje wciąż milczeli. Misaki myślał, czy nie zagadać w jakiś sposób, jednak każdy temat wydawał się być nie na miejscu. Przecież nie będą gadać o Totsuce, który zapałał ostatnio olbrymią miłością do dekupażu. Meh, nie miał ochoty ani o tym gadać, ani tym bardziej tam wracać. Zwłaszcza, że czekała tam na niego jakże "miła" mordka Kusanagiego.
Burknął coś niezrozumiałego pod nosem.
- Mhmm... - odparła, przysuwając się, a on zdębiał. Przylgnęła do niego, więcej, objęła mocno jak kleszcz! Przerażony spojrzał na nią, ale ona wciąż nie otworzyła oczu. Eh?
Śpi...?
Chciał ją obudzić, lecz powstrzymał się w ostatniej chwili. Yata, co ty odpierdalasz. Skoro zasnęła, to po co ją budzisz.
Hm, z jednej strony było mu trochę przykro. Czuł się odrobinę zawiedziony, że skończyło się to tak a nie inaczej, ostatecznie jednak wyszło mu to na dobre. Mógł spędzić z nią miło czas, nie musząc przejmować się niepotrzebnie tym, że zrobi z siebie miękką pizdę. Skoro spała tak słodko i cichutko, niech sobie śpi. Będzie przy niej czuwał.
Z tym postanowieniem, ułożył się wygodniej, tak aby mógł mieć jak najlepszy widok na twarz swojej dziewczyny. Wyglądała tak spokojnie i niewinnie, że gdyby jej nie znał, nie zdołałby uwierzyć, z jak szalonymi inicjatywami i pomysłami potrafi wyjść ta osóbka.
Tak rozmyślając, po pewnym czasie i Yatę dopadła senność. Nie odpłynął w objęcia Morfeusza, choć bardziej trafne byłoby stwierdzenie "w objęcia _____", bowiem nawet po drugiej stronie czekała nań właśnie ona. Nawet tam nie puścili swoich rąk.
Yataaaaa *^*
OdpowiedzUsuńO boziu po przerwie wrócić i tak się zacieszać, to takie nienormalne~
Ten świętoszek... no przesłodki! Ale naprawdę, szalone z tym love hotelem.
Ciągle czekałam na jakiś taki mrrr =w= moment, ale hehe no jednak nie... nieźle zakończone, bo w sumie się nie spodziewałam, że zaśnie.
Kocham Was~
♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥