my:snippets ~Jim Moriarty~ Helter skelter

Nie miałam pomysłu na tytuł...
Ale skoro Jim słucha Queen, to może i Beatlesów?





my:snippets ~Jim Moriarty~
Helter skelter





Pokój – a raczej biuro – było ciemne, rozjaśniane jedynie zimnym blaskiem świetlówek. Przy ogromnym stole stało wiele krzeseł, lecz tylko jedno zostało zajęte, dodatkowo potęgując pustkę pomieszczenia. Za oknami, zajmującymi całą południową ścianą, też panował mrok.
Raczej nietypowa sceneria na spotkanie z doradczym przestępcą.
– Dlaczego wybrałeś akurat to miejsce?
Pytanie siedzącej kobiety padło w stronę człowieka stojącego naprzeciw niej, pod ścianą. Nawet świetlówki nie były w stanie dokładnie oświetlić jego twarzy, jednak bez wątpienia widniał na niej dziwaczny uśmieszek. Widziała go już wcześniej. Jim Moriarty z niego słynął. Widziała go, jeszcze zanim spotkali się na żywo, i bez zdziwienia stwierdziła, że teraz wywoływał tak samo niepokojące wrażenie, co na zdjęciach.
– Skąd to zdziwienie? – jego głos był dziwnie lepki i pusty zarazem. Głos tego rodzaju, którego nie potrafimy przywołać w pamięci, kiedy umilknie. – Jeśli chciałaś się ze mną spotkać, miejsce nie powinno robić różnicy.
– Racja… Tak tylko zapytałam – odparła niepewnie, odwracając wzrok.
Moriarty nadal patrzył na nią wnikliwie, nadal z tym obrzydliwym uśmieszkiem. Czekał. Wzdrygnęła się i sięgnęła do torebki, jakby chcąc czymś zająć dłonie. Po chwili szukania wyciągnęła kopertę. Na jej widok oczy mężczyzny zapaliły się jak reflektory, ale udała, że tego nie dostrzega.
– To jest… – głos uwiązł jej w gardle. Z nerwów nawet nie zauważyła, że jej dłonie nerwowo latają na krawędzi torebki. Odchrząknęła. – Chcę, żebyś wrobił w morderstwo człowieka, którego zdjęcia i dokumenty są w tej kopercie. Możesz to dla mnie zrobić? – ostrożnie wyciągnęła przed siebie dłoń z kopertą.
– Och?
Uśmiech Moriarty’ego nie zmienił się, mimo że on sam nagle zabrzmiał na bardzo ucieszonego. Sięgnął przez stół po kopertę. Kobieta bardzo dokładnie zadbała, żeby nie dotknąć jego palców, kiedy ją od niej brał.
Nie spuściła z niego oka, gdy oglądał zawartość koperty. Im dłużej czytał, tym bardziej ubawiony się wydawał. Poczuła do niego odrazę.
– Hmm, ciekawe – wymruczał, po czym szczerząc się szeroko, podniósł na nią wzrok. – Co ci zrobił?
– Zniszczył mnie. Byliśmy bliskimi… współpracownikami. – odparła, zaciskając pięści. – Praliśmy pieniądze polityków i innych obrzydliwie bogatych osobistości. Ale on mnie oszukał. Myślałam, że wyjedziemy, zmienimy otoczenie, żeby już nie ryzykować, a on zabrał wszystko i zniknął, zostawiając na mnie dowody. Chcę mu się odpłacić. Możesz to zrobić czy nie? – spytała nagląco. – Cena nie gra roli.
Moriarty zaśmiał się.
– Ja mogę wszystko, skarbie. Kogo ma dotyczyć morderstwo?
– Co? – drgnęła.
– Kogo mam zabić, żeby go wrobić?
Nieświadomie zacisnęła dłonie na brzegu torebki. Wreszcie powoli podniosła głowę i wbiła w Moriarty’ego oczy. Moriarty uniósł brew, nadal się uśmiechając.
– Chcę, żebyś zabił mnie.
Ledwo dokończyła zdanie, a wybuchnął histerycznym śmiechem. Śmiał się jak szaleniec i kobieta przez krótki moment chciała wyjść z tego pokoju i uciec jak najdalej, jednak powstrzymała się, gdy przypomniała sobie cel wizyty.
– A to ciekawe! Fascynujące! – chichotał Moriarty. – Tego jeszcze nie miałem! Zemsta jest dla ciebie ważniejsza od własnego życia?
– Moje życie już się skończyło. Jeśli mogę mu jeszcze zaszkodzić, nie zawaham się – syknęła przez zęby kobieta. – Ty zrobiłbyś to samo swoim wrogom, czyż nie?
Przestał się śmiać i potarł ręką czoło, prostując się. Wyszczerzone zęby błysnęły w blasku świetlówek.
– Prawda, święta prawda… Zdaje się, że mamy ze sobą coś wspólnego, hm?
Kobieta otworzyła usta, lecz nie wydobył się z nich żaden dźwięk.
– A gdybyś mogła po prostu zabić go sama? Zrobiłabyś to?
– Bez mrugnięcia okiem – wypaliła natychmiast. – Ale jego ludzie wiedzieliby, że to ja. I tak zginę.
– A może nie – rzucił zagadkowo Moriarty, obchodząc stół.
Zaskoczona kobieta ze zgrozą patrzyła, jak się zbliża i wreszcie nachyla nad nią. Moriarty sięgnął za klapę marynarki i wyciągnął zza niej pistolet, który włożył jej w dłoń.
– Dam ci możliwość się o tym przekonać. Wchodzisz w to?
Zacisnęła palce na broni.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

MY zachęcają do komentowania. Każde słowo jest dla nas na wagę złota! ♥

mypersonal © 2017. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka