Sratatata, witam. Kolejny z panów z HQ wędruje w Wasze łapki. I, UWAGA, to nie żart: spodziewajcie się na dniach (pewnie w weekend) kolejnego opka z Kuroo. Nie wnikajcie, czemu wyszedł podwójnie, to zawiła historia, której wyników sama nadal nie jestem w stanie pojąć. Ważne, że dwie panie (tak, mowa o MySnow-chan i Fiichan) na pewno będą miały uciechę. Każdy kto lubi Kuroo jak one, chyba też...
No to do następnego~.
Nie, po prostu nie ogarniam.
Jak to się mogło stać?
Ja też nie... xD
Jak to się mogło stać?
Ja też nie... xD
my:snippets ~Kuroo Tetsurou~
Ofiarą być
Widok czekającej na niego _____ nie był dla Tetsurou
zaskoczeniem. Posłał jej najpiękniejszy ze swoich uśmiechów, ten przeznaczony
tylko i wyłącznie dla niej. Pożegnawszy się z resztą ekipy, kapitan Nekomy
podążył w jej stronę z miną człowieka, który wygrał życie.
- Aaale mu zazdroszczę - rzekł rozmarzony Lev, znany wszystkim ze swojej
obsesji na punkcie wszystkiego co słodkie. Jedną z takich "rzeczy"
była _____.
- Kogo to obchodzi. Lepiej weź się za poprawę zagrywki, czopie! - wydarł się
Yaku, który nie mógł już znieść gadaniny opierniczającego się Haiby.
- Ciebie też obchodzi. Też zazdrościsz. Znalazłbyś dziewczynę, jakbyś nie był
taki niemiły. I trochę wyższy, jak ja - choć Lev nie miał nic złego na myśli,
znowu popełnił tę samą gafę co zwykle. Kuroo rechotał na cały regulator,
odchodząc razem z _____.
- Co jak co, ale głupota zawsze pozostanie głupotą.
- Nieładnie wytykać kolegom ich wady - stwierdziła nieco zbyt
głośno, na co Yaku tylko się skrzywił.
- Lepiej kolegom, niż dziewczynom. A byłoby tego trochę - uśmieszek igrał na
twarzy Kuroo, kiedy drażnił się z nią, jak to już miał w zwyczaju.
- Tak? Mi możesz powiedzieć wszystko. Prosto w twarz. - odparła zaczepnie.
- Tak? Mi możesz powiedzieć wszystko. Prosto w twarz. - odparła zaczepnie.
- Oya oya oya, ciebie uwielbiam i tak czy siak. A teraz chodźmy stąd, zanim
ktoś spróbuje mi cię zabrać.
- Oya oya, prędzej sama ucieknę... - westchnęła ciężko, drepcząc za nim. Mimo
wszystko czuła ulgę, gdy opuszczała sale od siatkówki. Ryzyko dostania piłką
było zbyt duże.
- Ale nie sama, nie sama - wyszczerzył się przebiegle. - To co? Chcesz gdzieś
iść? Coś porobić? - Nigdy nie planowali swoich spotkań z wyprzedzeniem,
wszystko przebiegało pod znakiem spontaniczności.
- Do ciebie. - wypaliła nagle. Sama nie wiedziała czemu. Może po prostu chciała przenieść się w bezpieczne miejsce? Tak, to musiało być to.
- Do ciebie. - wypaliła nagle. Sama nie wiedziała czemu. Może po prostu chciała przenieść się w bezpieczne miejsce? Tak, to musiało być to.
- Okeej - powiedział tylko. Przeszli kawałek drogi i właśnie
mijali sklep, gdy znów się odezwał: - Skoczmy coś kupić. Nie mam nic, czym
mógłbym cię ugościć. - Och, tak tylko mówił. Z doświadczenia wiedziała, że jego
obecność będzie wystarczająca.
- Może lepiej nie, będę gruba. - zażartowała. Zawsze tak mówiła
przy kupowaniu chipsów, ale jak dotąd udawało jej się wymykać dodatkowym
kilogramom.
O czym oboje wiedzieli nazbyt dobrze. Była łasa na takie
smakołyki.
- Haha, ale wiesz, że i tak będę cię wielbić, moje śliczności - usłyszawszy
pochwałę, _____ przeszły ciarki. Wiedział co powiedzieć, aby poczuła się
niezręcznie.
- I gdzie tu sprawiedliwość? - jęknęła, gdy weszli do sklepu. - Tetsu... Zamiast zachęcać do fast foodów, powinieneś zmuszać mnie do diety i ruchu. Szczególnie ruchu. Bo sama się przecież nie zmuszę - aż ją ciarki przeszły na myśl o lekcjach wfu, z których zrywała się przy każdej możliwej okazji.
- I gdzie tu sprawiedliwość? - jęknęła, gdy weszli do sklepu. - Tetsu... Zamiast zachęcać do fast foodów, powinieneś zmuszać mnie do diety i ruchu. Szczególnie ruchu. Bo sama się przecież nie zmuszę - aż ją ciarki przeszły na myśl o lekcjach wfu, z których zrywała się przy każdej możliwej okazji.
- Moja sprawiedliwość wygląda następująco - zaczął, a _____ już
wiedziała, że zacznie się mądrzyć. Z tym, że jego "mądrości" mogła
wysłuchiwać całymi dniami. Czasami jak coś palnął, człowiek zapominał, że
dzieli świat z bandą idiotów. Tak, gadki Tetsurou potrafiły zwalić z nóg.
Najlepsze w tym wszystkim było jednak to, że rozmawiając z nią w ten sposób,
takie właśnie były jego pierwotne zamierzenia. A wszystko po to, żeby nie
opuścił jej dobry nastrój. Taak, Kuroo dobrze wiedział, czego jej potrzeba. -
Widzisz, wystarczy, że będziesz szczęśliwa. A kto nie byłby szczęśliwy po
wtrąbieniu takiej ilości żarełka - sięgnął na najwyższą półkę po jej ulubione
chrupki. - Może powinienem wziąć od razu wszystkie? Żeby nie zabrakło - Ej, to
już jawna złośliwość!
- Wal się, Tetsu. - na nic bardziej błyskotliwego nie zdołała się
zdobyć. Ale i tak uśmiechnęła się pod nosem. Mimo wszystko słodka była ta jego
troska.
- Ech, co znowu zrobiłem? - westchnął niewinnym tonem. Jasne, już
on dobrze wie. Wie wszystko. W szczególności o niej. - Może coś słodkiego? Tak
dla odmiany - zaproponował, zatrzymując się naprzeciwko półki ze słodyczami
wszelkiej maści. O rajuśku, za dużo tego.
- Język mi ucieka... - westchnęła _____, nie wiedząc, gdzie podziać
wzrok.
- Lepiej niech nie ucieka. Będę bez niego bardzo samotny. - Niech go szlag
trafi. Specjalnie przyprowadził ją do działu, gdzie roiło się od pokus na
każdym kroku. A teraz znowu się z niej naigrywa i jeszcze pokazuje jęzor.
Dała mu szybkiego kuksańca w ramię i odwróciła się na pięcie. - Czekam na
zewnątrz.
- Dobra, idź nawdychać się tlenu. Może szybciej się napełnisz, hahaha. - Ale to było dobre... ._.
- Dobra, idź nawdychać się tlenu. Może szybciej się napełnisz, hahaha. - Ale to było dobre... ._.
~***~
Dopiero dotarłszy do niego, _____ spostrzegła, że wziął coś poza chipsami.
Nie dziwota, że jej to umknęło, w końcu lizak nie jest czymś szczególnym. Chyba
że wręcza ci go taki przystojniak jak Kuroo Tetsurou.
- Pani, przyjmij tego oto lizaka na dowód mojej wdzięczności - gdyby nie
głupkowata mina, ta chwila naprawdę byłaby głęboka. Ale mimo wszystko ten gest
miał swój urok, zwłaszcza że parodiował królewnę Fionę ze Shreka, którego
oglądali ostatnio w telewizji.
- Całkiem podobny jesteś, ale coś tu nie pasuje. - mruknęła, biorąc lizaka. Jednak rozmyśliła się i niedokończyła myśli. Kto tu komu jest wdzięczny, głupku.
- Całkiem podobny jesteś, ale coś tu nie pasuje. - mruknęła, biorąc lizaka. Jednak rozmyśliła się i niedokończyła myśli. Kto tu komu jest wdzięczny, głupku.
- Wieem. Lizaków powinien być cały worek. - No i znowu to samo
Wywróciła oczami. - Grabisz sobie...
Wywróciła oczami. - Grabisz sobie...
- Tak tylko mówisz. - Nie powiedział nic więcej, ale wiedziała, co sobie myśli.
"I tak mnie kochasz".
- Tak tylko? - nagle straciła zapał do przekomarzanek.
- Tak tylko - powtórzył za nią, tym razem poważniejąc. Nadal się uśmiechał, ale w jego oczach czaiło się coś, przez co zalała ją fala ciepła.
- Tak tylko - powtórzył za nią, tym razem poważniejąc. Nadal się uśmiechał, ale w jego oczach czaiło się coś, przez co zalała ją fala ciepła.
- Niech ci będzie - westchnęła znowu. - Wygrałeś.
- No jasne. Mając cię tylko dla siebie, wygrałem wszystko. - W tym samym
momencie kiedy to powiedział, odwrócił się i poszedł do kuchni,
najprawdopodobniej po miseczkę na przekąski. I dobrze, nie zobaczy przynajmniej
jej buraka.
- Zamierzasz mnie utuczyć? - zapytała, gdy wrócił.
- Zamierzasz mnie utuczyć? - zapytała, gdy wrócił.
- Och, nie martw się, nie martw, dam radę cię unieść, choćbyś ważyła z tonę.
Taki urok słodkiego ciężaru, hehe~.
- Egoista. - mruknęła, sięgając po przekąskę.
- Egoista. - mruknęła, sięgając po przekąskę.
- I kto to mówi, szkrabie - klapnął na podłodze, opierając się o
bok łóżka. Poklepał miejsce obok siebie w zapraszającym geście.
Zrobiła nieco oklapniętą minę i usiadła obok. Wyglądała jak kot
łaszący się do ciepłego pana.
- Tak myślisz?
W odpowiedzi spojrzał sugestywnie w stronę naczynia, które _____
ułożyła sobie na nogach. - Nie tylko. Widzę.
- Uhh... Przepraszam. - spuściła wzrok. Chciała jeszcze dodać coś
w stylu "zawsze ci powtarzam, masz mnie upominać" ale uznała to za
przesadę. To nie jego wina.
- Oya oya oya, tylko mi tu bez takich, dziewczyno - uwiesił się
jej na szyi. - Żyj, _____, żyj.
Zauroczona ciepłem bijącym od jego rosłego ciała, miała ochotę
wymruczeć mu serenadę. Jeszcze trochę, a zamieni się w to opasłe kocisko. I
będzie tak samo głośno "nadawać", jeśli nie głośniej.
- Myyyyh... Chodź tu... - co to ma być? Zachowywała się jak
wariatka, ale z jakiegoś powodu było jej bardzo dobrze. Bo Tetsu.
- Jeszcze bliżej? - nie tylko usłyszała, lecz przede wszystkim
POCZUŁA to pytanie centralnie w swoim uchu. To oddech Kuroo owionął wrażliwe
miejsce. Nie mogło się to jednak równać z tym, co przeżyła niespełna sekundę
później, kiedy się zaśmiał. Boże, jak bardzo uwielbiała te gardłowe heheszki.
- Nie jestem pewien, czy to dobry pomysł - z tonu jego głosu wynikało, że mówi
jedno, a myśli drugie. - Kusisz.
Chyba właśnie skoczyła jej temperatura.
- Możesz się przekonać - mruknęła słabo. Co ten człowiek z nią robił, przechodziło ludzkie pojęcie.
- Możesz się przekonać - mruknęła słabo. Co ten człowiek z nią robił, przechodziło ludzkie pojęcie.
- Rzeczywiście, mógłbym - przyznał, po czym musnął czubkiem nosa
policzek dziewczyny. Gładziuchny jak nowiusieńka piłka. - Ale nie chciałbym źle
wypaść. Bycie grzecznym, te sprawy. - O dziwo, sama nie miała stuprocentowej
pewności, czy Tetsu znowu specjalnie jej dokucza. Nie wyglądało na to.
- Jasne, jeszcze trochę i uwierzę. - w ramach osobistej
niegrzeczności dźgnęła go palcem w żebra.
- Och, bro, ranisz mnie~. - I znowu zepsuł nastrój! Nie dość, że
mówił do niej jak do swoich kumpli, to jeszcze odwdzięczył się za paluszka,
napadłszy na nią swoimi własnymi.
Potem rozległ się wrzask. Drań. Słodki drań.
- Jeśli tak smakuje zemsta, to chce się mścić codziennie.
Najlepiej dwadzieścia cztery godziny na dobę - jęknął, wylądowawszy na _____,
która przez łaskotki zaczęła wierzgać się i drzeć. Dobrze, że miał niezły
refleks, dzięki temu w porę podparł się dłońmi o podłoże, tak żeby jej nie
przygnieść. No i by móc podziwiać tę słodziachną buźkę. - Co powiesz, szkrabie?
- spoglądał na nią z góry.
- Jeśli tak smakuje zemsta, to chce się mścić codziennie.
Najlepiej dwadzieścia cztery godziny na dobę - jęknął, wylądowawszy na _____,
która przez łaskotki zaczęła wierzgać się i drzeć. Dobrze, że miał niezły
refleks, dzięki temu w porę podparł się dłońmi o podłoże, tak żeby jej nie
przygnieść. No i by móc podziwiać tę słodziachną buźkę. - Co powiesz, szkrabie?
- spoglądał na nią z góry.
- Nic... - burknęła, doprowadzając się do spokoju, co nie było
łatwym zadaniem. Zerknęła na niego niezadowolona, ale zaraz parsknęła śmiechem.
- Rób tak dalej, a ozdobię ci pokój. Wiesz czym. - nawet wspominanie takich
rzeczy nie było przy nim dziwne.
- Nie-e-e, to już nie jest fajne. - Mimo gróźb, nie zszedł z
niej, a jedynie odsunął, przykucając tak, że jej nogi miał między swoimi. -
Nieładnie tak robić z bezbronnego chłopczyka swoją ofiarę.
- Haha, musisz bardziej uważać. - odetchnęła ciężko i posłała mu
rozbawione spojrzenie.
- To nie ma nic do rzeczy. Twój urok działa zawsze. - Ahaaa, w
sensie że taka broń? To taką ofiarę miał na myśli...
- No chyba twój. - prychnęła. - Ty tak na serio czy się nabijasz?
aaa...
- Nabić, to cię zaraz mogę. Na ten oto paluszek. Zdolny do czynienia wszelkiego zła - wyciągnął palec wskazujący przed siebie i wykonując nim w powietrzu różne zawijasy, osiadł jego czubkiem centralnie na nosku _____.
- Nabić, to cię zaraz mogę. Na ten oto paluszek. Zdolny do czynienia wszelkiego zła - wyciągnął palec wskazujący przed siebie i wykonując nim w powietrzu różne zawijasy, osiadł jego czubkiem centralnie na nosku _____.
- Nabić? - nagle oczy dziewczyny zrobiły się bardzo okrągłe.
- Nie myśl o niegrzecznych rzeczach, bo i ja zacznę, zarazo -
syknął. Za późno.
- S-sam zaczynasz! - spaliła cegłę. Przecież się nie przyzna... A
niech go!
- A ty sama chciałaś, żebym zaczął, i co? Masz coś do mnie,
grozisz mi? - wydurniał się, byleby tylko wyrzucić z głowy wszelkie
nieczystości.
- No!
- No! Nie myśl sobie, że tak łatwo... - urwała. Znowu schodzili
na niebezpieczne tematy. - A niech cię.
- No wiem że trudno - z żalem uciekł i przysiadł na łóżku. - Żeby
się na ciebie nie rzucić na przykład.
Wystarczyło, żeby znowu spaliła cegłę.
- A ty jesteś burak - odgryzła się, choć nie zrobiło to na nim
większego wrażenia. Na niej samej nie zrobiło. Phi.
- Nie musisz zakładać naszych ciuchów - dogryzał jej ze śmiechem. Miał na myśli
barwy Nekomy, w jakich królowała czerwień. - Jak wisienka.
- Buraczki są dobre. Całkiem całkiem - oblizał wargi. - Chooodź~.
- Buraczki są dobre. Całkiem całkiem - oblizał wargi. - Chooodź~.
Jeśli już, to się na niego rzuciła. Bo tak.
- I znowu wychodzi na moje. Taki ze mnie cudowny człowiek, heh. -
Co za skromność. Ale z tym akurat nie przesadzał. Poza tym i tak się droczył.
- No i co z tego? - prychnęła. - W takim razie mógłbyś okazać
trochę cudowności, a nie.
- Czyż nie masz z nią do czynienia cały czas? - przyłożył dłoń do
serca. - Przecież jestem tutaj.
- I nie tylko... - mruknęła. I w kolejnej sekundzie powiedziała,
coś, czego sie nie spodziewała, ale nie zdążyła się powstrzymać. - Chcę cię i
to już!
- No ale przecież mnie masz. A jeśli chcesz więcej, hm. Trudna
sprawa - udał zamyślenie.
- Zaraz cię... - wypuściła powietrze ze świstem. Uwielbiał to,
co? Wykorzystywać jej chcicę i się z niej nabijać. Typowe. No ale... to też
było w nim fajne, chociaż wolała się nie przyznawać.
- No, co zaraz? Czekam z niecierpliwością. - Jeszcze się za to
doigra, wcześniej czy później, ale otrzyma od losu właściwą zapłatę. Za te
wszystkie trudności, które jej sprawiał.
Zacisnęła dłoń w pięść. Jeszcze czego, na pewno nie zrobi tego,
czego on chce! - Jesteś okropny... - mruknęła do siebie. Taa, chyba okropnie
nie do odparcia.
- Twoje oczka mówią coś innego, szkrabie - w spojrzeniu Tetsurou
dostrzegła triumf tak wielki, jakby w ostatniej sekundzie meczu zdobył punkt
przechylający szalę zwycięstwa na korzyść Nekomy.
Podparł się łokciem o materac i posłał uwodzicielskie
(przynajmniej w jej mniemaniu) spojrzenie. Ale jaka to logika, kiedy każde
uważał.
Wydała z siebie sfrustrowane stęknięcie i wyciągnęła dłoń, by
potargać mu włosy. W zamyśle miało to być karcące, ale wyszło wręcz odwrotnie.
- Nie mam do ciebie siły.
- A myślisz, że ja to co? - zmarszczył (Tak uroczo!) brwi pod
naciskiem jej rączki. - Wiesz, jestem aniołem. Dokładnie to jest potrzebne,
żeby z tobą wytrzymać: anielska cierpliwość. - Teraz już nie krył się z
własnymi potrzebami. Miała okazję przekonać się o nich na własnej skórze, w
momencie kiedy Kuroo złapał ją, przyciągnął, a usadziwszy sobie na kolanach,
zamknął szczelnie w objęciach, nie zamierzając puścić zbyt szybko. - Bo
widzisz, chyba tylko ty jesteś tak oporna. Nawet Bokuto jest bardziej podatny
na mój urok osobisty. Chociaż to nie ta liga. Zresztą wiesz, o co mi chodzi.
- Musisz gadać o nim w takim momencie? - mruknęła cicho,
przymykając oczy. Jakby nie mógł tak od razu. - Urok osobisty, też coś...
A on perfidnie skorzystał z okazji i skradł jej całusa. Pierwszy
był bardziej cmoknięciem, ale ten drugi... Na ten nie mogła nie odpowiedzieć.
Wpuściła go do środka, rozchyliwszy wargi, kiedy naparł na nie językiem.
Drażnił się z nią bez przerwy, nawet teraz. Ale koniec końców i
tak nie mogła się na niego złościć. Właściwie to wszystko wywietrzało jej z
głowy. Zupełnie nieświadomie objęła go za szyję, pogłębiając pocałunek. I
wszystko jego wina.
Och? A to co? Znienacka poczuła łapkę Tetsu. Położył ją na jej
piersi, trudno żeby nie zauważyła.
- No co? - wyglądał na zdziwionego tym, że przerwała. - Źle całuję? - spytał, w
pełni świadom tego, jak będzie brzmiała jej odpowiedź. Ta prawdziwa.
- Ktoś tu sobie pozwala - zauważyła aprobującym tonem. A niech ma. Ona jeszcze
się odpłaci. - Zobaczymy. - na jej ustach pojawił się uśmieszek.
- Pozwalam, żebyś wiedziała. Może i jestem aniołem, ale przede wszystkim
facetem. Zresztą, kogo ja próbuję oszukać. Lubię mięciutkie rzeczy. Takie jak
te - to powiedziawszy, ścisnął jej pierś jeszcze kilka razy.
- A ja lubię inne rzeczy. - postanowiła uciszyć go jeszcze raz,
własnymi ustami. Chyba się przy tym uśmiechnęła.
- Uhmmm - wymruczał nieskładnie, najwidoczniej potakując. _____ poczuła, że
chłopak także się uśmiecha.
Żeby nie pozostać dłużną, złapała go za tyłek. Sama radość, taki
wysportowany ...
- Oya oya oya...~ Co to takiego?
Po raz kolejny "zemsta" smakowała tak fantastycznie, że mógłby stać
padać jej ofiarą codziennie.
- Wariat - parsknęła śmiechem i napięcie szlag trafił. - Ale mój wariat.- Możemy wariować częściej.
OYA OYA OYA!!! KUROO♥♥♥
OdpowiedzUsuńLeev tobie już wystarczy rośnięcia rly..
Tetsu dlaczego mnie tuczysz? Chociaż potem mogę mieć dobrą wymówkę~
,,- Ruszyłabyś się, a nie ciągle słodycze wpierdzielasz..
- To wszystko wina Kuroo!"
Ha ha ha ale z ciebie żartowniś.. ._.
Awwww ja też chcę koło mnie Tetsuuu ;-;
Na niego nie da się być złym, ale trzeba uważać toż to przebiegły kocur jest~
UWIELBIAM~ Wrócę do tego jeszcze pewnie nie jeden raz~
Niech mnie ktoś przytuli~ Najlepiej gdyby to był pewien pan z rozczochranymi włosami~
187.7 cm czystej zajebistości~
To jest cudowne, Kuroo jest cudowny, chcę więcej ♥♥
Czekam na ciebie, Kuroo. (´• ل͜ •` )
Oya Oya Oya, Kuroo jest zadowolony z tego, że przyniósł Fiichan spełnienie. I że pani spełniona wróci do niego niejednokrotnie. Trzyma ją za słowo i nie tylko za to B))).
UsuńBędzie więcej. I dzięki za słowa wsparcia~!
Oya oya oya ♡
OdpowiedzUsuńTo było świetne, choć tego czarującego kociaka nie znam, to był świetny! Z pewnością go poznam bliżej .w.
Zaczęłam Haikyuu (miałam zacząć, pamiętasz manami? Nie tylko ty mnie zachęcałaś~ i podziałało)
NIO, ale czemu tak małooo! Z chcęcią dowiedziałabym się o tych wariacjach =w=
O, i kocham gardłowe heheszki! *lenny face*
Więceeeeej! Tylko niech nie tuczyyyy!
Było bosko, pozdrawiam~
Zaczynaj, zaczynaj, ale jakby co, z góry uprzedzam:
UsuńTSUKKI I UKAI SĄ MOI!
Dobra dobra~
UsuńOglądaj HQ, moje bóstwo, a nie! XD
Usuń