my:snippets ~Seccom Masada-sensei~ Dobry sen

Przepraszam, że to jest takie chaotyczne i dziwne. Yume Nikki chyba poprzestawiało mi kilka klepek.
Ogólnie nie lubię tych wszystkich fanowskich imion, ale niech już będzie.
Zresztą sensei do niego pasuje.





my:snippets ~Seccom Masada-sensei~
Dobry sen





Spośród wszystkich snów zawsze najbardziej lubiła te w statku kosmicznym.
Było to ciche, spokojne, spowite w bieli miejsce. Koiło zmysły i w niczym nie przypominało szpitala. Te zawsze kojarzyły się _____ z bólem i tylko wzbudzały niepokój. Statek kosmiczny stanowił ich zupełne przeciwieństwo. Zawsze, gdy tam wchodziła, witała ją łagodna melodia na organach, akurat stanowiąca fragment którejś z jej ulubionych piosenek.
No i był tam Masada-sensei.
Nie inaczej stało się i tym razem. _____ cicho odłożyła parasol na progu, nie chcąc przerywać muzyki choćby najdrobniejszym szmerem. Masada wyglądał na pogrążonego w zupełnym transie; jego smukłe palce przejeżdżały po klawiszach tak zręcznie, jakby bez udziału umysłu, automatycznie. Jakby nic nie robił od wieków – co w sumie było prawdą.
Wstrzymując oddech, _____ patrzyła jak urzeczona na tę scenę, a melodia ogarnęła cały jej umysł. Niosła więcej niż tysiąc słów, chociaż nie do końca potrafiła je zrozumieć. A jednak błogość na twarzy senseia przekonała ją, że to coś bardzo istotnego.
Nawet się nie zorientowała, kiedy skończył grać. Z transu wyrwał ją dopiero jego metaliczny głos.
– Jak miło, że znowu mnie odwiedziłaś, ______-san. Podobał ci się ten utwór?
Po kilku sekundach dotarł do niej sens jego słów, wywołując na jej twarzy niewielki uśmiech. Entuzjastycznie pokiwała głową.
– Był wspaniały jak zawsze, sensei! Zapomniałam o całym świecie.
– Miło mi to słyszeć – Masada skinął głową, po czym wskazał dziewczynie miejsce przy stoliku stojącym na środku pomieszczenia.
Usiadła i zerknęła na niego z wyczekiwaniem, lecz on odwrócił się i zaczął klikać przyciski na panelu sterowniczym zlokalizowanym przy organach. _____ nie śmiała się odezwać, dopóki znów nie zwrócił się do niej twarzą.
– Czy chciałabyś gdzieś dzisiaj polecieć?
– Hmm, chyba nie. Wolałabym po prostu tutaj posiedzieć, odpocząć. O ile oczywiście nie masz nic przeciwko, sensei – dodała szybko.
– Skądże. Twoje towarzystwo jest mi zawsze miłe.
Mimo że Masada nie należał do najbardziej ekspresywnych istot w świecie snów, z jego głosu i lekkiego drgnienia twarzy wyczytała, że mówi zupełnie szczerze. W sercu poczuła autentyczną radość, a oczy zapiekły niebezpiecznie. Szybko otarła je rękawem.
– Dobrze się czujesz, _____-san? – zapytał z troską.
– Tak, tak – zapewniła szybko, pociągając nosem. – Po prostu nigdy nie usłyszałam nic podobnego na jawie.
– Doprawdy? To bardzo dziwne.
_____ wydała gorzki śmiech.
– Nie ma w tym nic dziwnego. Jawa jest beznadziejna. Czuć tam jedynie ból i cierpienie, a ludzie… ludzie są gorsi niż najstraszniejsze istoty, jakie spotykam w snach. Wiesz, sensei, chciałabym zostać tu na zawsze – szepnęła. – Nigdy się nie obudzić. Bez strachu, co przyniesie jutro, bez bólu i smutku. Zawsze słuchając twojej muzyki i rozmawiając o byle czym.
Wtem coś pogłaskało ją po głowie; ku jej zdumieniu była to smukła dłoń senseia. Zadziwiona podniosła wzrok. Wyglądał na zatroskanego jej kłopotami, nawet jeśli nie umiał ich rozwiązać.
– Sensei…
– Jeśli mnie potrzebujesz, jestem tutaj. Zawsze – rzekł tylko.
Nie namyślając się długo, otoczyła ramionami jego szczupłą figurę, nawet nie zdając sobie sprawy, jak silnie do niego przylgnęła. Nie wydawał się mieć nic przeciwko.
– To sen, prawda…? – mruknęła _____. – Czuję ciepło…
Nie wiedziała, ile czasu tak spędzili. Kiedy przyszła do siebie, znajdowała się w łóżku na statku kosmicznym. Sądząc po dochodzących ze sterowni plumkaniach, Masada pewnie znowu robił to, na czym znał się najlepiej.
Wstała, ale tym razem zaakcentowała swoją obecność stuknięciem we framugę.
Sensei przerwał grę, wyraźnie odczuwszy ulgę na jej widok. Podeszła, a on wskazał dłonią na organy. Z uśmiechem pokiwała głową.
– Wybierz coś wesołego, sensei.
Przytaknął i ułożył palce na klawiszach, z których po chwili popłynęła znajoma melodia. To była melodia, którą _____ znała z dzieciństwa, jej najdawniejsze wspomnienie dawnych czasów, kiedy jeszcze znała coś takiego jak radość. Automatycznie zaczęła nucić.
Masada spojrzał na nią kątem oka. Przysięgłaby, że się uśmiechnął. Nucenie przerodziło się w śpiew.
I tak przez długi czas – grał, a ona śpiewała. Jej słowa stopniowo zatraciły sens, uniepodobniając się do jakiegokolwiek ludzkiego języka; z całą pewnością jednak zawarte w nich uczucia były szczere.
A tymczasem, gdzieś w prawdziwym świecie, z oczu śpiącej dziewczyny zaczęły płynąć łzy.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

MY zachęcają do komentowania. Każde słowo jest dla nas na wagę złota! ♥

mypersonal © 2017. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka