my:snippets ~Decim~ Sex on the Beach



Opko w całości pisane przeze mnie, niektóre wstawki dzięki pomocy Yukiś. 
Weźcie każcie jej już wracać ;-;
Jestem samotna.
Decim - sztywniak - z dedykacją dla Inaby.
Bai bai, dziś króciótko x"D






my:snippets ~Decim~
Sex on the Beach






"Witamy w Quindecim".
To zdanie powinnam usłyszeć jako pierwsze po przekroczeniu progu tamtej zasranej windy, która przycięła mi prawego buta. A przynajmniej tak wynika z relacji Chiyuki. To ta długowłosa brunetka z białym pasemkiem po prawej stronie grzywki siedząca na stołku obok. Obie dzierżymy w dłoniach wyrafinowane kieliszki z bezimiennymi drinkami.
- "Sex on the beach"? - Nie, to wcale nie zabrzmiało jak niemoralna propozycja nudystki. Zwłaszcza, że do cudnej plaży mieliśmy z pierdyliard pięter w górę. Doliczając do tego arcywybitnie spiczniałe brzmienie mego głosu a la Dziewczyna Którą Kochał Kac I Wszelkie Jego Objawy z pewnością imię dla nowego 'przyjaciela' - drinka rzecz jasna - się przyjmie.
To był sarkazm, rzecz jasna.
- Na pewno nie z tobą, wypłoszu. - parsknął Ginti, zanosząc się szyderczym śmiechem. Co za oblech. No ale nie jego wina, widać robili go przez tumblra i prądu zabrakło c":
- Nie chcę być niemiła czy coś, ale co robi tutaj ten jeżozwierz~? - Bądź pozdrowiony, Ginti, kopnął cię ten zaszczyt, że ja, najcudowniejsza z bezimiennych wysiliłam się i ruszyłam mózgiem, aby wykreować dla ciebie nową ksywkę.
- Racja. - zauważyła usłużnie Chiyuki, upijając łyk swojego "Gardzielshot'a", mniejsza o podejrzaną zawartość. Mi wystarczyło zamoczyć język w "Sex on the beach", żeby mieć dość słodkiej do porzygu mieszaniny kij wie czego.
Czy raczej Decim wie czego, albowiem to on sporządził owy przysmaczek. A teraz wpatrywał się w nas tymi swoimi cudnymi niebieskimi oczętami z miną zbitego psiaka. A te usta... Mmm, przywodziły na myśl smak wczorajszej "Ponętnej wiśni", tamto wypiłam jednym łyczkiem, tak mi smakowało. Ale dziś Decim chyba nie zaopatrzył się w wenę twórczą odnośnie strefy monopolowej.
- Powtórz to, kobieto! - warknął jeżozwierz, podczas gdy ja zanosiłam się śmiechem. I tak nic mi nie zrobi. Nie odważy się po ostatnim wmuszeniu weń napitku pt. "Rozrywacz Dupy". Efekt niezwykle adekwatny do nazwy. x"D
- Won na swoje dwudzieste piętro~ - pokazałam mu język na do widzenia, ale tamten pacan ani myślał ruszyć się z miejsca. Utkwiłam w nim wzrok przerażonego jelonka, na którego rzucił się wilk (jeż). Zasłoniwszy się rękami, oczekiwałam manta, te jednak nie nadeszło. Rozwścieczony Ginti wrzeszczał i miotał się na wszystkie strony, usiłując wyswobodzić się z więzów.
- De-Decim...! - wykrzyknęłam ze łzami w oczach. Naprawdę myślałam, że stanie mi się coś złego. Tymczasem mój rycerz (może bez białego konia, ale za to strzelający nićmi jak Spiderman) posłał nam to swoje słynne spojrzenie bez żadnego wyrazu.
- Prosiłbym o zachowanie spokoju w obrębie Quindecim. Wszelkie niesnaski są niewskazane, zwłaszcza że wkrótce mają pojawić się goście.
I cały nastrój diabli wzięli. Pomijając to, że i tak nie mogłam zginąć - przecież już jakiś czas temu wykitowałam - to i tak Ginti wydawał się zanadto niebezpieczny. Nawet jeżeli nic już nie mogło uczynić mnie bardziej uśmierconą, wcale nie chciałam mieć z nim nic do czynienia. Myślicie, że nie słyszałam, jakie zabawy preferuje, aby 'umilić' czas gościom? Uwierzcie mi, wy także możecie się bez tego obejść, a być może umrzecie szczęśliwie, trafiając chociażby tu, do Quindecim.
Tutaj powitał mnie właśnie on, spokojny i łagodny niczym baranek, Decim. Nie wiem, co ja widziałam w swoim poprzednim życiu. Znaczy... W tym żywym życiu, nie tym martwym, w jakim biorę udział teraz.
Aaargh, to jakieś popaprane, co bym nie powiedziała, wychodzi masło maślane! >o< No ale... To w końcu Decim ♥ Myślicie, że kim ja jestem, jakimś miszczem wstrzemięźliwości, żeby przebywając w towarzystwie ukochanego nie mieć gąbki zamiast mózgu. Jestem tylko dziewczyną, która po prostu zabujała się na Amen. Koniec i kropka. Hm, warto dodać, że takie osoby jak ja - z nimi się nie zadziera. Ponieważ w imię miłości są gotowe na wszystko. Któregoś pięknego dnia niewiele mi brakowało, aby wydrapać jeżozwierzowi oczy. No bo jak tak można, z miejsca obrażać kogoś na wejściu!? -.-" Niedoczekanie. To mu strzeliłam z plaskacza w ryj, a potem dwa paluszki między oczy i sruu... Wtedy mój słodki Decim uwiązał mnie swoimi boskimi niteczkami, a ja poczułam, jak unoszę się w powietrzu, lekka i wolna niczym płatek kwitnącej wiśni niesiony wiatrem. Wprost w ramiona Decima... 
- Ach... - z moich ust dało się słyszeć westchnienie z serii Ku Czci Decima. Gdzieś w tle usłyszałam zduszone parsknięcie Gintiego jak i ciężkie westchnienie Chiyuki. Sam obiekt moich westchnień wciąż skupiał się na utrzymaniu rudzielca w ryzach, lecz wyglądało na to, iż tamten powoli tracił zainteresowanie wzięciem na mnie odwetu. 
- Chiyuki, możesz odprowadzić Gintiego do wyjścia? Oooch, Decimku, czytasz mi w myślach, skarbeńku~! *3* Podczas gdy Chiyuki uczyniła to, o co poprosił ją nasz gospodarz, moje serce nie posiadało się z radości i mówiąc po ludzku, miało ochotę polecieć wprost do niego. Do mojego kochanego Decima. 
Wspominałam już, że jestem w nim beznadziejnie zakochana? Nie? Więc oświadczam wam to teraz, póki nie jest za późno, a ja jeszcze nie zamieniłam się w jednego z manekinów, jakie leżą na składzie znajdującym się na najniższym piętrze. Podobny los czekał także Chiyuki, ją prawdopodobnie całkiem niedługo. Widziałam skórne wybrakowania występujące miejscami tu i ówdzie. Spod nich wyzierał zimny i martwy materiał, być może metal, a może plastik. Myśl, że w rzeczywistości jestem kimś takim z początku mnie przeraziła, ale szybko oswoiłam się z tym faktem. W towarzystwie Decima, Chiyuki i innych - nawet tej kudłatej małpy Gintiego - strach nie tyle znikał, co zostawał stłumiony przez nieokreślone poczucie wspólnoty. 
- Coś nie tak? - spytał mnie Decim. Och, martwi się, jakie to słodkie. Nawet jeśli nie słychać różnicy i tak kawaii… *.* - Nie, tylko wspominałam początki tutaj. - zaśmiałam się lekko, starając się nie wyglądać na idiotkę. Cóż, jeszcze za życia nie dane mi było otrzymać zbyt wielu komplementów odnośnie śmiechu. Podobno był zbyt dziki i ordynarny. Jak dla mnie - całkiem normalny. 
- Czuję się, jakby minęły wieki od mojego przybycia tutaj. - w rzeczywistości nie upłynęło więcej, niż tydzień. Chyba, że całkowicie straciłam rachubę czasu. To akurat bardzo możliwe - przy Decimie pamiętać o istnieniu czegoś takiego jak świat zdawało się zakrawać na pojęcie abstrakcyjne. 
- Nie minęły wieki, tylko dziewięć dni. - zauważył, przeszywając mnie spojrzeniem swoich hipnotyzujących oczu. 
- Jak zawsze skrupulatny. - nie wiem z czego, ale miałam zaciesz. Jak cholera. Suszyłam ząbki, podczas gdy Decim zajmował się swoim barem i innymi pierdołami. 
- To mój obowiązek jako arbitra. 
Lecz ja i tak widziałam go w roli nieśmiertelnego i seksownego barmana, który właśnie zaczął czyścić i tak nieskazitelne kieliszki. Aww, odbijał się w nich. ♥ 
- Ja tam nie tęsknię za swoją. - mruknęłam, nawet nie próbując się powstrzymywać od skrzywienia ust w grymasie niezadowolenia - Szef ciągle ganiał z jednego końca miasta na drugi za marne grosze. - Robiłam wtedy za jedną z trzech sekretarek redaktora naczelnego magazynu "Parówczak". No bo przecież jedna, ta najważniejsza, była od parzenia kawki i przyjmowania gości. Totalna harpia. Druga, cicha i posłuszna odwalała całą papierkową robotę. A ja, no cóż... Biegałam to tu, to tam, na posyłki. Jak jakieś popychadło. I po to kończyłam dziennikarstwo? Phi. 
- To przykre - stwierdził rozumiejącym tonem, a mnie wryło w ziemię. Czyżbym dostała słowotoku? Ups... Zarumieniłam się nieznacznie pod jego bacznym spojrzeniem. Sama nie wiem, kiedy straciłam panowanie nad własnym językiem. Baka. Przełknęłam ślinę, próbując uciec przed tymi niesamowitymi oczami. A jednak nie potrafiłam. Dupa, nie chciałam! 
- Sorki. Sama nie wiem, kiedy tak się rozgadałam, hehe...~ - zaśmiałam się nerwowo. 
- Nic nie szkodzi. Każdemu się zdarza - powiedział, chociaż miałam wątpliwości, czy wliczał w to siebie Ale móc go posłuchać... mmhm. ♥ 
- Mówił ci ktoś, że na dźwięk twojego głosu ciarki przechodzą po plecach. - O matko! Czy ja naprawdę to powiedziałam!? 
- Nic na to nie poradzę, przykro mi. Boziuchno, ta nonszalancja i pewność siebie. [oczywiście wiadomo, że Decim nie odebrał tego jako komplement x"D /m] A wszystko tak naturalnie i od niechcenia. Aaaw, chyba mi mokro... 
- Czy mogę o c-coś prosić? - Jeśli naprawdę powiem to, o czym pomyślałam i nie spalę się ze wstydu, postawcie mi proszę pomnik. Marmurowy, wysadzany diamentami. I koniecznie ze złoconymi ozdobnikami. 
- O co chodzi? - spytał obojętnym tonem. Ale ja i tak wiedziałam, że się przejmuje, a nie uzewnętrznia swoich uczuć bez zbytniej potrzeby. Głupia, co ty widziałaś w tych wszystkich pseudomaczo? -.- Nie dostałam jego zgody. Zanim zdążył odpowiedzieć (a ja zapytać), oparłam się rękoma o kontuar, a pochyliwszy się do przodu, szybko cmoknęłam go w usta i cofnęłam się szybko, choć w pierwotnym założeniu miał to być jedynie policzek. A on wytrzeszczył oczy, tak słodziutko i uroczo, kyaa~! Wieem, pewnie uznacie mnie za głupią, skoro uważam za słodkie takie gesty i minki. Ale wiecie co? Was mam gdzieś. Liczy się tylko Decim, i chwile jakie mogę spędzić w jego towarzystwie, chociaż najpewniej już wkrótce się skończą, a ja będę musiała udać się tam, gdzie moje miejsce. Mimo to wolałam wypełnić ostatnie chwile przed całkowitym zniknięciem właśnie nim, osobą Decima. Gdzieś w głowie nieraz rodziła się myśl, że robię to tylko z obaw przed samotnością, jednak serce wiedziało. Że uczucia do tego cud mężczyzny są prawdziwe. I miały pozostać tutaj nawet po moim zniknięciu, ponieważ Decim będzie pamiętał. Pamiętał o każdym, kto nie żałował przeżytej wcześniej egzystencji. Mimo, iż nieraz w przeciągu tych dziewięciu dni narzekałam na trudy w poprzednim świecie, z pewnością nie żałowałam spędzonych tam chwil. Może jedynie tego, że nie postarałam się bardziej. I nie osiągnęłam więcej… Zanim zdążyłam to powstrzymać, z moich oczu już płynęły pojedyncze, słone kropelki. A ja trzęsłam się niczym wiotkie drzewko, na jakie działały najsilniejsze wiatry. Otarłam łzy, próbując się pozbierać, ale wyglądało na to, że Decim był szybszy. 
- Proszę. – zaoferował mi chusteczkę. Prawdziwy dżentelmen. 
- D-Dzięk--- - urwałam, przyjmując ją z wdzięcznością. Jednakże zamiast otrzeć wilgoć w oczach, przytuliłam ją do serca, czemu Decim przyglądał się w milczeniu i z uwagą. 
- Pozwól. – odezwał się po dłuższej chwili i sięgnął po swój podarek, a odebrawszy mi go, otarł mi oczy, ostrożnie i z należytą ostrożnością. Nawet jeżeli miało to potrwać już niedługo i tak byłam wdzięczna losowi, że mogłam spędzić z nim chociaż tyle czasu. 
- Wszystko w porządku? – Czy tylko mi się zdawało, a może… Decim zabrzmiał tak troskliwie i w ogóle. A na dodatek nasze twarze dzieliły zaledwie centymetry. Zupełnie jak w jakimś filmie, gdzie główna bohaterka ma za moment zostać obdarowana pocałunkiem, jaki zmieni jej życie na zawsze. Ale nie! Nie no, ja naprawdę lubię i szanuję Chiyuki. Naprawdę, na serio. ALE CO TO ZA PRAWA, DO CHOLERY, ŻEBY WCHODZIĆ W TAKIM MOMENCIE, KURNAAA~!? No i Decim mnie nie pocałował! >o<
Co z tego, że najprawdopodobniej i tak nie miał zamiaru.
Ale ja i tak wiedziałam swoje! I postanowiłam.
Tak łatwo to ja się nie poddam. Wypiję „Sex on the Beach”, a Decima pocałuję, zwyobracam. Choćby miał się skończyć świat, co w moim przypadku i tak niebawem nastąpi.
Powzięłam, postanowiłam i tak uczynię.
Ja pocałowałam Decima.
A on odpłaci mi się podobnie~!

4 komentarze :

  1. "- Na pewno nie z tobą, wypłoszu. - parsknął Ginti, zanosząc się szyderczym śmiechem. Co za oblech. No ale nie jego wina, widać robili go przez tumblra i prądu zabrakło c":
    - Nie chcę być niemiła czy coś, ale co robi tutaj ten jeżozwierz~? - Bądź pozdrowiony, Ginti, kopnął cię ten zaszczyt, że ja, najcudowniejsza z bezimiennych wysiliłam się i ruszyłam mózgiem, aby wykreować dla ciebie nową ksywkę." - No zgadzam się xd, ale jeżozwierze same w sobie są słodkie *^* ale ten akurat to cham xddd
    "Nie odważy się po ostatnim wmuszeniu weń napitku pt. "Rozrywacz Dupy". Efekt niezwykle adekwatny do nazwy. x"D" - hahaha płaczę!
    "iedoczekanie. To mu strzeliłam z plaskacza w ryj, a potem dwa paluszki między oczy i sruu... Wtedy mój słodki Decim uwiązał mnie swoimi boskimi niteczkami, a ja poczułam, jak unoszę się w powietrzu, lekka i wolna niczym płatek kwitnącej wiśni niesiony wiatrem. Wprost w ramiona Decima... " Jakie przeżycia och ach~! Decim rycerzu mój sędzio kochany przenajmilszy *o*
    hahahah boże słodziutki Deciiiim! Wspominałam, że barmani są seksowni? Nie? T teraz chcę Shizusia i Decima razem *o* Tyle seksu! Jak dwóch Rinów w jednym Shocie to dwóch barmanów w jednym! Cóż za zajebistość~!
    "- Nic na to nie poradzę, przykro mi. Boziuchno, ta nonszalancja i pewność siebie. [oczywiście wiadomo, że Decim nie odebrał tego jako komplement x"D /m] A wszystko tak naturalnie i od niechcenia. Aaaw, chyba mi mokro... " - hahaha chyba się z tobą zgadzam x3 Jejku jejku Decim ty jesteś taki boski!!!
    Ja tam uważam, że wytrzeszcz oczków może być baaaardzo słodki .3.
    Troskliwy Decim omg omg omg hahahahaha no nieeeeee Chiyuki coś ty zrobiła ;____; *płacze w kącie xd*
    To było świetne, wiem, że z Decimem to trudno coś wymyślić, żeby był mniej sztywny, ale ta troskliwość ujęła mi serduszko <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze sie, ze ci sie podobalo. Zwlaszcza, ze nie jestem do konca zadowolona z Decima x,x
      Od pisania sztywniakow jest My Snow-chan xD

      Usuń
    2. no dobra, ja jestem sztywna ;>

      Usuń

MY zachęcają do komentowania. Każde słowo jest dla nas na wagę złota! ♥

mypersonal © 2017. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka