A ja powiem tak, że nareszcie (już jakiś czas temu) znalazłam swoje miejsce na ziemi. A jest nim życie spędzone na oglądaniu w koło Macieju tego samego anime (K Project). Wszystkim niezorientowanym polecam, bo jest zajebiste ♥♥♥
I nie uwolnicie się od niego przez wakacje, bowiem planujemy umieścić opko z każdym godnym uwagi biszem (a tych sporo x"D).
Oczywiście będą inni. Oby Wam się spodobało *czuwa z batem nad czytelnikami x"D*
my:snippets ~Yatogami Kurou~
- Worries slowly come and kiss... Tell me what's your name. - nuciłam pod nosem ulubioną piosenkę, przeglądając kolejne wieszaki z luźnymi koszulkami. Jednak żaden z nadruków nie spełniał moich oczekiwań. Ta zbyt pstrokata, ta zbyt prosta, następna znów miała nie ten kolor co trzeba. Ech, idzie się załamać. A czy żądam zbyt wiele? Chcę tylko kupić przyjaciółce prezent na urodziny.
Zawiedziona, opuściłam kolejny sklep z pustymi rękami. Miałam ochotę wziąć coś i łupnąć w jakąś szybę. Każda z mijanych witryn śmiała mi się w twarz, oferując i kusząc pięknymi szmatkami. Ale ja dobrze wiedziałam, że to nie miejsce dla mnie. Nie pasowałam do takich wielkich centrów handlowych. Zamiast nich wolałam ciche, podmiejskie sklepiki lub bazarki. Tam to dopiero można było wyłowić cuda, mówię wam! I to po rozsądnych cenach. A choć pieniędzy miałam dość, aby zrealizować płatność w takim miejscu jak to, nie miałam ochoty tego robić nawet za cenę złamanego jena.
Przystanęłam przy kolejnej wystawie, zastanawiając się po raz setny z rzędu, co moja zacna przyjaciółka Kukuri widziała w takich miejscach jak to. Wciąż nie przestając nucić, wymijałam kolejnych ludzi, podążając dalej w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby zadowolić jednocześnie mnie i Kukuri. Naprawdę ceniłam ją jako osobę, wiele razy pomagałyśmy sobie nawzajem. A ona sama była tak zabiegana, że zapomniała nawet o własnych urodzinach. No, może nie zapomniała, ale niewiele brakowało. Dlatego należy jej o tym przypomnieć jakimś drobnym upominkiem.
Z tą myślą udałam się do jednej z galerii handlowych Shizume, które zwykle omijałam szerokim łukiem. Kolarzyły mi się źle, z jakimiś modliszkami ganiającymi za każdym markowym ciuchem. A może to tylko uprzedzenia...?
Chyba naprawdę coś ze mną nie tak, prawda?
- Nando yoru ga megurou tomo... - znów nuciłam cichutko pod nosem, śledząc uważnie chmury poruszające się na niebie tuż nade mną. Znajdowałam się na najwyższym poziomie budynku. I nie wiedzieć czemu, odczuwałam pewien niepokój. Jakby śniadanie podchodziło mi do żołądka. - Makkura yami no dokka de kaketa jibun no piece dattara... - mruczałam coraz bardziej niewyraźnie, nie mogąc oderwać wzroku od nieba. Przepływające przez nie śnieżnobiałe obłoki wyglądały, jakby poruszały się po powierzchni szklanego dachu spoczywającego nade mną i resztą ludzi. Wtem moją uwagę przykuł nagły błysk. Z początku delikatny i subtelny, szybko przerodził się w coś, na co zwróciłam uwagę nie tylko ja, ale i klientela okolicznych lokali. A może zareagowali, czując pod stopami nietypowe drżenia? Dla mnie były one jednak czymś, czego instynktownie wyczekiwałam.
Nie bałam się, mimo drżenia na całym ciele. To podniecenie, uświadomiłam sobie. Drżałam w oczekiwaniu na więcej. Wstrząsy zaś i tak dotarły do mnie z opóźnionym zapłonem.
- ...search and kiss and destroy... - z moich ust wydobył się szept akurat w momencie, kiedy to błysk na niebie przerodził się w tak intensywny, że musiałam przesłonić ręką oczy. Ułamek sekundy później do moich uszu dotarł multum dźwięków świadczących o powstałym chaosie: odgłos tłuczonego szkła, gwar niesionego paniką tłumu. Mimo to nie ruszyłam się z miejsca i tak nie wiedząc, co dokładnie się dzieje.
Taak, możecie mnie uznać za głupią.
Nie wy pierwsi, nie ostatni.
Powietrze przeszył ostry dźwięk, który brzmiał jak... miauknięcie. Nie, zaraz, musiałam się przesłyszeć. I na dodatek przywidzieć, bo w pewnym momencie ziemia zadrżała tak mocnp, że z okien poleciały szyby, a za nimi ujrzałam wielkiego maneki neko. Takiego, hm, mniej więcej dwukrotnie wyższego od centrum handlowego. Wtf?
- Destroy do kwadratu. - mruknęłam, przełykając ślinę, jaka zatkała mi gardło gorzką gulą. Czyżby kręcili jakiś film? A nas, biednych obywateli wykorzystywali jako statystów? Kij wie, świat pełen był spisków. No ale żeby aż tak? Bez przesady...
I tak, wciąż stałam tam w bezruchu, wpatrując się w tego wielkiego kota. Podczas gdy reszta prawdopodobnie nieco bardziej rozumnych ludzi uciekała w popłochu, ratując swoje życie.
- Nyahahahahaha~!
Znów ten miauczący śmiech. Teraz brzmiał jeszcze bliżej. A potem przed obliczem kociego posągu przeleciała biała błyskawica. Dopiero po chwili ogarnęłam, że to była ludzka sylwetka.
- Ale zabawa! Nyahaha!
- Głupi kocie...
SHIT, KIMKOLWIEK SĄ, ROZWALĄ BUDYNEK, pomyślałam, ale oczywiście jak zwykle było już za późno. Najpierw łapa kota, potem inna, przezroczysta, przebiły podłogę i ścianę, a ja pofrunęłam w powietrze. Auć, będzie boleć...
A jednak nie. Heh, hehehehe, ale mam pecha. Zamiast tego czeka mnie twarde lądowanie... na ziemi.
Bo oto spadałam. Wypchnięta na zewnątrz siłami teraz już zidentyfikowanych kocich wstrząsów, spadałam wprost w stronę trawnika (bądź chodnika, to się okaże). Tak czy siak, wiedziałam jedno: zostanie ze mnie mokra plama.
Ciekawe, jak bardzo infantylne, trywialne i różnorodne mogą być myśli człowieka znajdującego się o krok o śmierci.
No i w końcu nie kupiłam tej koszulki. Mogłam zajść na targ. Przy okazji kupiłabym trochę warzyw. Oby ktoś zajął się moim robocikiem.
Z tymi myślami kłębiącymi się wokół, wrzeszczałam i darłam się jak opętana. W końcu miałam do tego prawo, nie?
Ktoś krzyczał obok mnie, ale nie byłam w stanie zidentyfikować tego głosu. Już miałam zacząć się modlić, gdy... złapały mnie ciepłe ramiona.
Jestem w niebie?
- Hej, odezwij się, żyjesz?
Dobre pytanie.
Odważyłam się otworzyć oczy dopiero po chwili, kiedy poczułam pod sobą twardy i stabilny grunt. Mój anioł stróż wciąż mnie obejmował, nie spuszczając ze mnie zaniepokojonego i przejętego wzroku. Szczupłą twarz o bladej, świetlistej karnacji otaczały jedwabiste w dotyku (zapewne) i lśniące czarne włosy z atramentowymi (?) refleksami. Były na tyle długie, że ich luźne pasma muskały moją skórę.
- Jesteś aniołem? - wypaliłam.
Zrobił wielkie oczy, najwyraźniej zdumiony, że jednak żyję. - Co? Jakim aniołem? Przecież ty... Ach, pewnie się uderzyłaś w głowę, to moja wina, że zniszczyłem tę ścianę - skrzywił się. - Wybacz mi, przepraszam.
- Ech...? - teraz ja nic nie pojmowałam. Mówił co najmniej tak, jakby ten cały przybytek należał do mnie - A co, dostanę jakieś odszkodowanie? - zażartowałam, przecierając dłonią czoło. Ku memu zdziwieniu, kiedy zabrałam ją z powrotem, dojrzałam na niej krew. Może niezbyt dużo, ale jednak. Czyżbym miała jakąś ranę?
- Jesteś ranna?! - spanikował mój zbawca, po czym nie tracąc zimnej krwi, położył mnie na ziemi. Ach, niee... wracaj tu. - Trzeba to opatrzyć. Przepraszam cię za te nieprzyjemności.
Chwilę trawiłam te słowa, zanim się odezwałam.
- Ano... Rozumiem, że masz coś wspólnego z tym całym... - uczyniłam nieokreślony ruch ręką, pokazując wszystko wokół. Ten cały rozjebażing.
- No tak... To moja wina. Bezskutecznie próbowałem powstrzymać tego głupiego kota. - westchnął, zajmując się moimi skromnymi obrażeniami. Czułam się w tej sytuacji dziwnie, obco, ale o dziwo przyjemnie.
Nietrudno było wydedukować, że coś z tymi tutaj jest nie tak. Tymi, bowiem pojawiła się obok nas jakaś dziewczyna, skacząc na wszystkie strony i popisując się wartością decybeli obecnych w jej piskliwym głosiku. Nawet aż tak bardzo mi nie przeszkadzał, ale z pewnością zakłócał w jakiś sposób naturalny porządek rzeczy.
I to mi się podobało. Naprawdę.
Proszę, proszę. Jednego dnia wzięłam udział w demolce znienawidzonego centrum handlowego, o mało nie umarłam wskutek zabaw jakiegoś kota (?) i uratował mnie anioł. Ostatni punkt z listy z pewnością należał do najlepszych~♥
- Ale udało ci się mnie uratować. - zauważyłam, nie chcąc aby się smucił z mojego powodu. Nie wiedzieć czemu, nie odpowiadał mi widok jego zachmurzonego oblicza. Ciekawiło mnie natomiast, gdyby tak się uśmiechnął...
- Oczywiście! To mój obowiązek, zwłaszcza że to przeze mnie jesteś w tak opłakanym stanie. A ty - zwrócił się do laski - wynocha stąd, zanim narobisz więcej szkód!
- Nyahaha - zaśmiała się tamta. - Wybacz, Kurosuke~
- Nie mnie przepraszaj, tylko ją.
- Ah! - ujrzawszy mnie, zatroskała się. - Leci ci krew!
- Rzeczywiście. - przyznałam, unosząc dłoń raz jeszcze, aby odruchowo móc wybadać zranione miejsce, lecz czarnowłosy anioł powstrzymał mnie z wzrokiem pełnym dezaprobaty oraz mówiącym "nie wolno".
- Nazywasz się Kurosuke? - zagadnęłam, kiedy tamten przygotowywał co trzeba, aby móc mnie opatrzeć. Nie mogłam wyjść z podziwu, w dzisiejszych czasach ciężko o tak szarmanckiego mężczyznę, na dodatek będącego w posiadaniu czegoś tak przydatnego jak plastry.
- Yatogami Kurou, były członek klanu Siódmego Króla Miwy Ichigena - przedstawił się z zamaszystym ukłonem. - A ta tutaj tylko narobiła zamieszania. No już, sio, głupi kocie!- prychnął na laskę.
A ona tylko miauknęła i poszła siać ferment gdzie indziej.
- Emm. - nie za bardzo wiedziałam, co dosypali mi do tamtej herbatki, ale musiało być mocne. Poza tym... Jaki klan, jaki siódmy król, co? Nie mówcie mi, że te wszystkie pogłoski, jakie słyszałam ostatnimi czasy są prawdziwe. Bo nie są, prawda? A ten cały Yatogami Kurou, pseudonim Kurosuke, naprawdę wybitny z niego aktor.
Taa, jasne. Gadaj sobie, gadaj. Dobrze wiesz, że tutaj chodzi o coś więcej, mówiłam do siebie.
Nie odwzajemiłam powitania, a przynajmniej nie aż tak widowiskowo, jak poczynił to anioł imieniem Kurou. Pfah, czemu nazywam go aniołem!? .///. Lekko zarumieniona, zdobyłam się na delikatny uśmiech. Skinęłam głową.
- _____. - wyjawiłam swoje personalia. - P-Przyjemność po mojej stronie.
- Ależ po mojej. - yay, wreszcie się uśmiechnął! Szkoda że na tak krótko, bo zaraz znów zmarkotniał, ubolewając nad moim stanem. - Ach, nie jest dobrze... Może powinnaś iść do lekarza.
- B-Bez przesady. - przewróciłam oczami, jednocześnie zarzucając grzywką - Może nie wyglądam, ale jestem całkiem twarda. Byle draśnięcie mnie nie powstrzyma. - to mówiąc, wystawiłam dłonie do przodu, aby mógł na nie spojrzeć - Widzisz? Z kuchni za każdym razem wychodzę z jakimś zadrapaniem albo skaleczeniem. I żyję~ - tak, kobieto, super masz powody do dumy. A twój głupkowaty uśmiech z pewnością pomoże aniołowi ostatecznie się zdecydować i wziąć nogi za pas. Byle jak najdalej od takiej wariatki jak ty. c":
- O. - rozdziawił usta, alei tak wyglądał piękniee. - Lubisz... gotować? - nie wiedzieć czemu, na tego policzkach pojawiły się lekkie rumieńce. Wyglądał dzięki nim tak słooodko~
- Po pierwsze: nie lubię, a wielbię. - poprawiłam go - Po drugie: muszę, jeżeli nie chcę, żeby cała rodzina pomarła z głodu.
Nie żebym chwaliła się czy coś, ale biorąc pod uwagę "zdolności" kulinarne reszty mojej familii, nawet jeżeli z moim kuchcikowaniem nie było do końca w porządku, to i tak w porównaniu z tamtymi antytalentami należałam wprost do elity. Oni nawet zupkę z torebki potrafili, za przeproszeniem, spie... No wiecie x"D
- Too... - znów się uroczo zawahał. Wyglądał, jakby bił się z myślami, z jednej strony chcąc coś powiedzieć, ale mając wątpliwości. Wreszcie wyrzucił: - Byłbym zaszczycony, gdybyśmy kiedyś... Znaczy... Proszę, abyś kiedyś mi potowarzyszyła w gotowaniu, a co! - wybełkotał nerwowo, znów kłaniając się w pas. Wtf? Awww, jaki uroczy! I odważny.
- Och. - wymsknęło mi się, być może nieco tępo, ale szybko się zmitygowałam, kiwając energicznie głową na znak aprobaty. - Chętnie~
- To wspaniale! - ucieszył się. - Tylko że... - zmierzył mnie uważnym wzrokiem, aż się wzdrygnęłam. - Nie jestem pewien, czy to dobry pomysł, dawać ci nóż...
- Wątpisz we mnie, aniele? - palnęłam, a zaraz potem spiekłam raka. No pięknie, taka kompromitacja! A już myślałam, że zaczynam wychodzić na prostą. - To znaczy... - zaczęłam, chcąc wyjaśnić, ale już za moment straciło to jakikolwiek sens, zamilkłam więc.
- Ależ skąd... Więc chodźmy! - pociągnął mnie, a ja mogłam tylko marzyć, co się wydarzy za chwilę.
Same dobre rzeczy oczywiście!
Yoo :D
OdpowiedzUsuńZnalazłam parę małych literówek:
"Przepraszam cię za te nieprzejemnkości." - tutaj chyba miało być nieprzyjemności? tak? xD
"- Oczywiście! To mój obowiązek, zwłaszcza że to przeze mnie jesteś w tak oplakanym stanie." -literówka opłakanym
"Wyglądał, jakby bił się z myślami, z jednej strony chcąc coś powiedzoeć," - powiedzieć
"Kolarzyły mi się źle, z jakimiś modliszkami ganiającymi za każdym markowym ciuchem" - nie powinno być czasem kojarzyły? - przy okazji wielbię ten tekst XD
"I na dodatek przywidzieć, bo w pewnym momencie ziemia zadrżała tak mocnp, że" literówka -mocno
Też nie lubię chodzić po galeriach, jest to dla mnie bardzo męczące ;-;
Co do Kurou to wyszedł moim zdaniem świetnie. Wy nazwałyście go aniołem, ja natomiast nie mogę przestać kojarzyć go z psem~
Taki opiekuńczy Yatogami.. - ze świecą takich szukać! xD
Nie podzielam ich chęci do gotowania, jestem raczej osobą, która potrafi poparzyć się zupką z paczki.. ;-;
Mimo, że Kurou nie jest moją ulubioną postacią (na nią przyjdzie czaaas awgfh..) to bardzo mi się podobało. Te wybuchy, te pościgi. - Dokładnie to miałam na myśli gdy czytałam opis galerii i wszechogarniającego jej chaosu. Już nie mogę się doczekać kolejnych postaci.♥
Dzięki wielkie za wymienienie znalezionych błędów, nie będę się usprawiedliwiać za nieznalezienie ich o wiadomej porze ^.^; Bywa~
UsuńWażne, że już za chwilkę je poprawię. A reszta czytelniczek - apeluję do Was o wytykanie podobnych przypadków. Jak coś znajdzieta, dajeta znać~! \(^o^)/
Wiem doskonale, że jeszcze nieraz pojawi się wspomniany przez Cb problem, a mianowicie kwestia readerki, w którą ciężko się wczuć. Nie tworzymy jej w taki sposób, aby można było łatwo coś z kimś przeżyć. Powiem szczerze - jest to niemożliwe. Nienawidzę tworzyć pustych jak gacie kastrata postaci. Gomeee... x"D
Baibai i thx za pomoc i przeczytanie~
Poprawione wsio. Chyba... x"D
UsuńTen ktoś z okładki... *sprawdza imię* Yatogami Kuro - on jest cudny, taki piękny i w ogóle! :3
OdpowiedzUsuńNie oglądałam K Project (czy jak to tam się nazywa) ale chyba obejrzę. W końcu szykuje nam się tu z tego co wyczytałam sporo biszów *o* A Kuro taki pięknyyyyyy, no! <333 I opowiadanko też cudowne wyszło, nawet jeśli jeszcze go znam to i tak mi się spodobało ^^
Pozdrawiam
haru~
Nawet nie wiesz jak mi niezmiernie miło (MySnow-chan pewnie też ♥), że 'zuo' szerzy się dalej, a K Project razem z nim~ No ja pitolę, no~! ♥ Jakbym mogła, bym cię wyściskała, wyprzytulała, wysmerała i w ogóle mrauuu x"D
UsuńDobra, zmykam, zanim zamienię się w pedobeara. A ty lecaj oglądać *^* I daj znać jak Ci się podobało~! *macha na pożegnanie*
Och no weź, ja uwielbiam zakupy x3 Wiem, że Ty manami nie, ale ja tak, hehe
UsuńWiem wiem, i tak jest bosko~! Zostałam wybawiona z opresji przez KuroU ~! To takie słodkie kiedy się zawstydził, ach <3
Neko rozwala system, a ja muszę obrywać no nie! Ale z drugiej strony gdyby nie to to jak ja bym się z nim spotkała!? Pewnie na jakimś konkursie kulinarnym x"D
Kocham gotować~! Czy to nie brzmi jak ten koleś co mówi w każdym odcinku na Yt "Siemanko, witam w mojej kuchni"? Dobra odwala mi x3
Ach te jedwabiste długie włosy miziające moją skórę *o*
manamiii a mnie to nie wyprzytulasz nie wysmyrasz i nie wyściskasz za oglądanie K, no wiesz~? .3. hihi
Swoją drogą to Wy to potraficie szerzyć ZUO~!
Bywajcie z Borem~!
Tsk, a mnie? -,- Ja obejrzałam to najwcześniej.
UsuńTsk, a mnie? -,- Ja obejrzałam to najwcześniej.
UsuńTsk, a mnie? -,- Ja obejrzałam to najwcześniej.
UsuńSpokojnie Yuki x3
Usuńyyy... lol...? O.o
Usuń