Angoooo!!
my:snippets ~Sakaguchi Ango~
Przeszłość i przyszłość
Sprawca uciekał.
_____ przebiegła przez ulicę, nie zwracając uwagi na zirytowane klaksony przejeżdżających pojazdów. Jeden z kierowców pogroził jej pięścią. Zignorowała go.
Przepchnęła się między kilkoma przechodniami i dotarła na schody, za którymi znajdował się niewielki wiadukt. Szybko zlustrowała wzrokiem otoczenie, by stwierdzić, że nie miała wiele czasu. Jeśli sprawca zniknie za budynkami, mogła go szukać choćby i miesiąc bez żadnego skutku. Dlatego nie zwolniła tempa. Błyskawicznie pokonała mostek; już prawie dogoniła cel.
Wtedy stało się coś przedziwnego.
Z drugiej strony wiaduktu nadjechała czarna limuzyna. Podobną jeździł Mori-san, ale to nie był jego pojazd. _____ z zaciekawieniem i ostrożnością zwolniła kroku, obserwując sytuację.
Limuzyna zatrzymała się. Uciekinier dopadł do niej i wsiadł, głośno trzaskając drzwiami, a wtedy otworzyły się te z przodu. Widok człowieka, który wysiadł, sprawił, że dziewczynę dosłownie zamurowało.
- Dawno się nie widzieliśmy, _____-san.
Prawie się nie zmienił. Te same okrągłe okulary, ten sam niezkazitelny garnitur i uczesanie. Ale w jego oczach migotał nowy, jakby smutny blask.
Nie dziwiła mu się.
- Co tu robisz? To wy przysłaliście tego szczura na przeszpiegi?
Nie zamierzała zabrzmieć tak ostro; niestety dawne dzieje nadal dawały o sobie znać. Lecz Ango Sakaguchi, który nie należał do osób łatwo dających zbić się z tropu, skwitował jej słowa tylko melancholijnym uśmiechem.
- Mori-san sam zażyczył, by przysłać negocjatora. Po prostu coś musiało pójść nie tak a propos nowej ustawy. - poprawił okulary i wreszcie zajrzał _____ w oczy. - Przyznam, że cieszę się, że nie rzuciłaś się na mnie z nożem albo na dzień dobry nie wpakowałaś mi kulki między oczy.
Żachnęła się.
- Nie mam nic do ciebie, Ango. W końcu z dawnych czasów tylko my dwoje pozostaliśmy tam, gdzie zaczęliśmy. - dodała z przygnębieniem.
- Tak...
Przez krótką chwilę panowała dziwna cisza, podczas której wydawali się rozmawiać na jakimś wyższym, niepojętym poziomie świadomości. Gdzieś w oddali odezwał się silnik pojazdu z zepsutm tłumikiem, niosąc echo po całej okolicy.
- Często myślę o Odasaku-san - przyznał Ango, a na jego ustach zatańczył słaby uśmieszek. - To naprawdę wielka strata... Chociaż przynajmniej dzięki niemu Dazai-kun się zmienił.
_____ spuściła wzrok.
- I co z tego? Prawdopodobnie nas teraz nienawidzi. A zresztą to wszystko i tak już nie wróci.
- Owszem - kiwnął głową Ango. - Nie wróci.
Kilka lat temu Ango, _____, Dazai i Oda stanowili paczkę najlepszych przyjaciół. Choć ich rangi w Portowej Mafii różniły się nie do pokonania, cała czwórka zachowała relacje niezależne od pozycji w pracy. A jednak nawet to odeszło. Ango okazał się rządowym szpiegiem, Odasaku umarł, a Dazai przeniósł się do Zbrojnej Agencji Detektywów. _____ została zupełnie sama w mrocznej czeluści, nie mając innego wyboru, jak tylko brnąć dalej i wspominać namiastkę światła, którą kiedyś przyszło jej ujrzeć.
A jednak brakowało jej tamtych dni.
Ango wyciągnął rękę i skinął na kierowcę limuzyny. Po chwili pojazd odjechał. _____ uniosła pytająco brew.
- Wiem, że to nie to samo, ale skoro tylko my dwoje pozostaliśmy tam, gdzie byliśmy od samego początku - odwrócił się do dziewczyny - może przyjęłabyś moje zaproszenie do baru? Jak za starych, dobrych czasów.
Zaniemówiła.
- D... do tamtego?
Ango przytaknął.
- Przeszłość odeszła na zawsze, ale przyszłość zależy od nas. A ja... bez względu na twoją opinię nadal uważam cię za przyjaciółkę, _____.
Chwilę stała bez ruchu, kompletnie zaskoczona. Nieświadomie uniosła dłoń i zacisnęła ją na brzegu bluzki, a jej serce skurczyło się boleśnie i przyjemnie zarazem.
Po chwili skinęła głową.
- Dziękuję, Ango.
Ujęła go pod rękę. Potem udali się do baru, gdzie dawniej przesiadywali całą czwórką.
Tym razem zamiast rozpamiętywać przeszłości poszli tam, aby stworzyć nową przyszłość - przyszłość ich dwojga.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
MY zachęcają do komentowania. Każde słowo jest dla nas na wagę złota! ♥