my:snippets ~Doumyouji Andy~ Słodki


Dni coraz krótsze, snippy coraz krótsze... Hm...
Nie mam zbytnio nic do powiedzenia, może poza jednym: fajnie być Andym. ^-^






my:snippets ~Doumyouji Andy~
Słodki





- Heeeej, jest _____? - Jestem, jestem, poczekaj chwilę, no! I nie gadaj tyle z Nami, przecież wiesz, że na ciebie leci. -.- 
Z tymi myślami, przebierałam się w tempie, którego pozazdrościłby niejeden kot z wywieszonym pęcherzem uciekający przed falą uchodźców. Wszystko, byle nie zostawiać Andy'ego ani sekundy dłużej z tą... pomińmy to, chcę przynajmniej zachować pozory kultury. 
- Jest, ale przebiera się. Znając życie zajmie jej to jeszcze dłuuuugo... - westchnęła zza ściany Nami tym przesłodzonym głosikiem. Oczyma wyobraźni już widziałam, jak przejeżdża swoimi neonowymi szponami po bródce Andy'ego.
Zatrzasnąwszy szafkę z hukiem, wyszłam z szatni. 
Kobieto, ogarnij się. Przecież on jest facetem. Jakim cudem by się dał. Chciałaby, suka jedna. Andy grzecznie dopijał swój soczek. Uśmiechnęłam się szeroko, triumfując nad lafiryndą z jednym neuronem.
- ______~! Co tak długo!? - Andy poderwał się z krzesełka, a szklana buteleczka z soczkiem multiwitaminka o mało się nie stłukła.
- Sorki, starałam się jak mogłam. - odparłam, przywdziewając na twarz uśmiech. - Naprawdę tak długo czekałeś?
- N-nie aż tak długo, hehehe...~ - Aww, doprawdy, był taki uroczy. Śmiejąc się nerwowo, nawinął pukielek włosków na palec i zaczął się nim bawić, co najlepsze jak zwykle zupełnie nie zdając sobie sprawy, że czyni tak jedynie w mojej obecności. Zdążyłam się o tym przekonać już wielokrotnie. 
Tymczasem Nami niezadowolona, że o niej zapomniano, przypomniała o sobie, stukając pazurami w ladę. - Dzisiaj nie będzie zniżki, przykro mi.
- Eh? - Andy nawet nie miał pojęcia, o co tej pokrace chodziło. Zdaje się, że ktoś tu weźmie udział w solo. Ale to po następnej zmianie.
- Nieważne, lecimy. - rzuciłam rzeczy na ladę. - Andy, skarbie, byłbyś tak miły?
- J-jasne. - rwał się do noszenia tobołów (a i tak nie było ich zbyt wiele, heh), jakby zawartością był co najmniej milion dolarów. Nawet nie mrugnął okiem, mając Nami centralnie tam, gdzie słońce nie dochodzi. Moja wewnętrzna bogini wyszczerzyła się złowieszczo, niczym wcielenie Kali. Zostawiwszy za sobą niepożądane robactwo i pasożyty, odetchnęłam powietrzem, kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz. Aach, rześko, rześko.
- Dzięki. - westchnęłam z ulgą. Od razu lepiej. - Sorki, trochę źle się tam czułam. Ale już jest okej.
- Źle się czułaś? - jego oczy poszerzyły się z przejęcia. Przypominały kształtem monety, nie, lepsze byłyby dziurki w najsłodszych oponkach. Eheh, te moje porównania. - Jesteś chora?! Potrzebujesz usiąść?! - jak zwykle wszystko przeżywał pierdyliard razy mocniej. Kochany... Czasem bywało to męczące, lecz kiedy wiedziałam, że się o mnie troszczy, uczucie to zaraz znikało zastąpione rozczuleniem.
- Nie, przecież mówię, że już dobrze. Tam było duszno, nie sądzisz? - wzięłam od niego jedną z siat. - Oj, oj. 
- Zostaw. - szarpał się ze mną, póki nie dałam za wygraną. Uważaj, porwie się, no! - Mówię, zostaw, nie będziesz się męczyć. Chyba jestem tutaj. - uniósł się dumą. Czy raczej chłopięcą pyszałkowatością. Duma i honor, myślałby kto. - Znaczy... Po prostu daj mi to ponieść. Przyda mi się trening~. - oświadczył weselej.
- Rany, rany, rozpieścisz mnie. - westchnęłam. Nie powiem, było miło. - Chodźmy do domu, co?
- Uhm, hai. - Blush-róż, zarumienił się leciutko. Kawaii. Zabawne, że taki skory do harców chłopak ulegał na jedno moje skinienie. Świadomość tego była najlepszym lekarstwem, podobnie jak samo jego towarzystwo. Z tym, że czasami brakowało mi Andy'ego, na którego tyle narzekali inni. Ponoć jest nieco... nadaktywny. Jak mam zinterpretować te słowa, skoro przy mnie zachowuje się jak trusia? Przykre, naprawdę.


~***~


Po niedługiej chwili byliśmy już w domu. Zrzuciłam buty i od razu ległam na kanapę.
- Andy, skarbiee...
- Słucham! - stawił się przede mną w trybie natychmiastowym niczym żołnierz. No już, nie bądź taki spięty, przecież nic ci nie zrobię. - Chciałabyś coś? - posłał mi szeroki uśmiech. Aaaw.
- Kocham cię! - mruknęłam na spontana, żeby go odrobinę wyluzować. Ot tak.
- Eheheh...~ - taak, moje wyznanie z pewnością sprawiło, że się rozluźnił, poczuł pewniej. No i wyraźnie mile go to dotknęło. Zarumienił się nieco, jego uśmieszek zamienił się w wyszczerz, jakiego mógłby pozazdrościć mu niejeden konik. - Nooooo, to zrozumiałe.
- Oczywiście. - posłałam mu uśmiech. - Chodź tu do mnie, stęskniłam się. - mimo że stał trzy kroki przede mną, ale tak.
- Nareszcie~. - jeden skok, dosłownie, i już znajdował się przy mnie, oczywiście niezmiennie szczerząc się od ucha do ucha. Bez najmniejszego skrępowania ułożył głowę na moich kolanach, a uczynił to z takim zapałem i energią, że skończyło się na pożeraniu przezeń własnych włosów. - Pfe, pfeh. - parskał, zbierając je sobie z twarzy.
- Spokojnie, ogierze - zaśmiałam się. - Podoba ci się to? - skwapliwie pomogłam mu w doprowadzeniu się do porządku, co mnie samej przyniosło niemałą uciechę.
- Czekałem na ciebie od tygodnia! To oczywiste, że kiedy w końcu mamy możliwość pobyć razem, to mi się podoba, właśnie dlatego tak się zachowuję. Widzisz? Moje serduszko leci do ciebie. Wziuuu~. - położył obie dłonie na klatce piersiowej, a potem wyciągnął w moją stronę, śmiejąc się głupkowato. Co za dzieciuch. 
- Jesteś taki słodki, mmm! - skorzystałam z okazji i skradłam mu całusa. Naprawdę był słodki.
- Oł... - ewidentnie nie spodziewał się takiego posunięcia w tym momencie. Oblizał wargi, jakby przed chwilą zakosztował jakiegoś wybitnego specjału. - Umm, ale to ty smakujesz tak słodko. 
- Właśnie, że ty. - odcięłam się. - Może jeszcze raz?
- Uhm. - potaknął, nadstawiając się do kolejnego pocałunku. Nawet złożył usteczka w dzióbek. Kawaii.
I cóż, spór o to, kto był słodszy, nie został rozstrzygnięty.

1 komentarz :

  1. ^*^ Czytałam to jedząc kanapke, z każdym wersem tego opowiadania kanapka stawała się coraz słodsza ^.^

    OdpowiedzUsuń

MY zachęcają do komentowania. Każde słowo jest dla nas na wagę złota! ♥

mypersonal © 2017. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka