Ostatnio wróciła mi faza na Debito, a wszystko przez grę Arcana Famiglia. Choć pewne osoby nie przestały mnie denerwować, ogólnie jest świetna, dużo lepsza od anime. Nawet ją zrecenzowałam - wybaczcie reklamę.
Przedstawiam Wam kolejne opowiadanie na podstawie moich własnych doświadczeń. Ostatnio albo nie mogę zasnąć, albo co chwila budzę się w nocy, albo śnią mi się okropieństwa w stylu "ktoś strzelił mi w głowę" (serio). Ale po napisaniu tej miniaturki przespałam całą noc, budząc się tylko raz i nie na tak długo...
my:snippets ~Debito~
Bezsenność w Regalo
– Hm? Co tu robisz o tej porze, bellissima?
Kasyno nawet w dzień powszedni roiło się od ludzi, z jedną tylko różnicą – pustoszało już koło północy, podczas gdy weekendowi klienci potrafili bawić się do trzeciej albo i później. _____ było to bardzo na rękę, bo kiedy o drugiej w nocy w czwartek Debito zastał ją w kącie głównej sali, wokół nie pozostała ani żywa dusza.
– Mogłabym spytać cię o to samo. – odparła zmęczonym głosem. Podniosła na niego wzrok i bez zaskoczenia stwierdziła, że wyglądał dużo świeżej od niej. – Nie wyglądasz, jakbyś miał kłopoty ze snem, więc nie rozumiem, czemu jeszcze nie poszedłeś do wygodnego łóżka.
– Cóż to, bez ciebie łóżko jest najwyżej zimne i puste, bellissima – Debito z niewinną miną wzruszył ramionami. Kiedy jednak nie doczekał się pożądanej reakcji, spoważniał nieco i usiadł obok. – Znowu bezsenność?
_____ tylko kiwnęła głową.
– Mogłoby się wydawać, że przejęłaś ją ode mnie – westchnął tylko na pół żartobliwie. Jakiś czas temu to ona pomagała mu zasnąć, a teraz sama miała z tym problem, nic więc dziwnego, że poczuł się trochę winny.
– Właściwie nie jest tak źle. Trochę bolą mnie oczy, ale nawet nie jestem zmęczona. – wyjaśniła _____, siląc się na pogodny ton. – Pomyślałam, że skoro i tak nie zasnę, zostanę w kasynie i trochę tu ogarnę, żebyś jutro... znaczy dziś... miał mniej pracy.
– Która to już noc z rzędu?
Wcale nie chciał zabrzmieć tak ostro, ale nie mógł się powstrzymać. Ostatnio rzeczywiście rzadko wspólnie spędzali noce; w Famiglii panowało zamieszanie związane ze stosunkami dyplomatycznymi z jakimiś Szwabami, przez co każdy miał dużo roboty. Teraz Debito był zły na siebie, że skupił się na pracy, zamiast czuwać nad snem _____. Gdyby dziś nie został w biurze trochę dłużej, może nawet nie dowiedziałby się, że jej bezsenność wróciła.
– Nie, dopiero druga. Zresztą zazwyczaj rzadko trwa to dłużej niż trzy. Jutro powinnam być w stanie przespać się parę godzin.
Z jakiegoś powodu słowa dziewczyny nie wydały się Debito zupełnie szczere.
– ..._____.
Drgnęła. Kiedy nazywał ją po imieniu, sprawa była poważna. Czasami szeptał jej wtedy do ucha rzeczy, których nie mogła wspominać przy ludziach, bo zaraz paliła cegły czerwieńsze niż pomidory na lazanii Pace, ale teraz raczej nie o to chodziło.
Nie mogąc oprzeć się sile jego spojrzenia, niechętnie spojrzała mu w oczy, czy raczej oko.
– To naprawdę dopiero druga noc – pośpieszyła z wyjaśnieniami. – Poza tym ostatnio wolę nie spać, wszystko przez te sny...
Tsk, więc jednak. Santa Madonna.
Niewiele myśląc, Debito chwycił ją za rękę i zaczął ciągnąć w stronę wyjścia z kasyna.
– D–Debito?
– Idziemy do mnie. Dziś na pewno będziesz spać do południa.
Słysząc jego poważny ton, umilkła i potulnie podążyła za nim. Protesty na nic się zdawały, gdy sobie coś postanowił.
***
Kiedy przekroczyli próg mieszkania Debito, _____ zorientowała się, że jeszcze nigdy dotąd nie miała problemów ze snem w tym konkretnym miejscu. Nie żeby Debito często ot tak pozwalał jej spać, kiedy już u niego nocowała. _____ jednak była realistką i wiedziała, że jeśli bezsenność się uprze, to i tak dopnie swego, bez względu na to, jak wiele miłych wspomnień tu mieli.
– Chodź.
Pociągnął ją do sypialni, nie dając jej nawet ściągnąć butów.
– Siadaj – wskazał łóżko, jak na niego zaskakująco schludnie posłane.
Nieco skołowana, spełniła polecenie, podczas gdy Debito grzebał w szufladzie komody. Wyciągnął z niej pomiętą koszulę, rzucił ją na łóżko, po czym klęknął przed _____ i sam zdjął z niej najpierw buty, potem pończochy i spódnicę. Następnie zabrał się do marynarki i koszuli. Kiedy już jego kobieta siedziała w samej bieliźnie, wstał.
– Nałóż to.
Wskazał rozmemłaną koszulę i nie czekając na reakcję, sam zaczął w kącie pokoju rozbierać się ze służbowego garnituru. _____ przez chwilę trwała w bezruchu, analizując sytuację; gdy wreszcie zrozumiała, bez krępacji przebrała się w ulubioną piżamę. Po chwili Debito, również gotowy do spania, obrócił się w jej stronę, ale wyraz zacięcia na jego twarzy zniknął. Jego ekspresja była łagodna... tak łagodna, jak nigdy nikomu innemu nie pokazywał.
– Debito... – zaczęła _____, ale uciszył ją.
– Ćśś. Czas spać, bellissima.
Ułożył ją na łóżku, jakby była najdelikatniejszym skarbem, po czym sam położył się obok. Przypomniała mu się sytuacja sprzed paru miesięcy, tylko że wtedy role były odwrócone. W tamtym momencie nie spodziewał się, że to, co wcześniej robiła _____, a on robił teraz, jest tak miłe.
Objął ją, tak jak ona kiedyś jego, i napotkał jej oczy – szeroko otwarte, wpatrzone w niego.
– Nawet jeśli nie zasnę, takie leżenie jest bardzo przyjemne. – stwierdziła ze słabym uśmiechem.
– Co? I wtedy będziesz całą noc patrzeć się na mnie? – Debito udał zawiedzionego. – To niesprawiedliwe. Powinno być odwrotnie.
– Przykro mi, że psuję twoje plany.
– Nie – pogładził ją po włosach – Nie psujesz, bo właśnie tak dziś będzie. To ja będę całą noc się w ciebie wpatrywać – wciągnął cudowny zapach jej szamponu. – A w ogóle, zróbmy sobie jutro wolne. Dzień siesty tylko dla nas.
– Możemy?
– Udzielam ci urlopu – zaśmiał się cicho i zaraz ucichł. Znów westchnął głęboko. – Ach, amore mio...
Zdawało się, że powoli odpływa, pozostawiając _____ na pastwę demona bezsenności. Nic bardziej mylnego.
– Czujesz się choć trochę śpiąca? – znienacka otworzył zdrowe oko.
– Trochę. Twój zapach odurza – zdobyła się na krótki śmiech. Rzeczywiście jej wzrok wydawał się teraz nieco mętny.
– To moja kwestia. - zadowolony z siebie, Debito przyciągnął ją bliżej.
– Ale zostaniesz ze mną, nawet jeśli nie zasnę?
– Przecież mówiłem. Będę patrzeć na ciebie całą noc. A teraz już nic nie mów – szepnął. - Ti amo molto.
Wtulona w niego, zamknęła oczy, a jej oddech powoli stawał się coraz równiejszy.
– Debito... działa... – zdążyła jeszcze mruknąć.
– Ćśś. Śpij. Bacio na dobranoc – pocałował ją w skroń. – Buona notte, _____.
***
Dotrzymał obietnicy i czuwał przy niej, dopóki tylko zdołał. A zdołał długo, nękany fantazjami wywołanymi małą intymną chwilą rozbierania swojej bellissimy.
(Szlag by to. Musieć się tak powstrzymywać. Ale jutro, jak już bellissima się wyśpi, wezmę, co moje...)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
MY zachęcają do komentowania. Każde słowo jest dla nas na wagę złota! ♥