my:snippets ~Mishakuji Yukari~ Afekt


Co by tu rzec? Wszystkiego najlepszego, Yukari. Oby ci piękna nie zabrakło.


Nw czemu, ale słowo afekt kojarzy mi się źle. Tylko i wyłącznie z wyrażeniem "zbrodnia w afekcie". Ale tu nic takiego nie ma, więc nie wiem, o co kaman O_o 
Najlepszego, Misha, i tak cię nie lubię~ c": No może trochę lubię...



my:snippets ~Mishakuji Yukari~
Afekt





- No to co, skarbeczki moje kochane? - pochyliwszy się nad terrarium z moim najukochańszym haremem, obserwowałam z zachwytem, jak urocze stworzonka wyściubiają różowe noski z drewnianych domków służących im za miejsce wypoczynku. - Chcecie troszkę witaminek, chcecie?
- Bajdzio ciemy, bajdzio ciemy~! - odpowiedziały piskliwym chórkiem. Aaaw, jak słodko~♥ Taak, wiem, trochę (choć to za mało powiedziane) nieodpowiedzialne ze strony dorosłej kobiety, żeby zachowywać się w taki sposób i prowadzić wyimaginowany dialog ze szczurami. Jednakowoż należały one do jednych z najbardziej inteligentnych zwierząt, jakie miałam pod swoimi skrzydłami. Roboty było w bród (a może powinnam powiedzieć w brud po ostatnich popisach kochanej psiarni~), przez co nie narzekałam na nudę czy brak wrażeń. Nie znajdowałam ani chwili na odpoczynek, lecz to właśnie mi się podobało. Kochałam zwierzęta od małego, ubóstwiałam się nimi zajmować, choć z racji spędzonego z nimi czasu można śmiało stwierdzić, iż to one zajmowały się mną, hehe. Do dziś z łezką w oku wspominam moją ukochaną spanielkę Rokkę. Ledwo odrosłam od ziemi, a już rwałam się do samotnego zwiedzania okolicy. Gdyby Rokka nie towarzyszyła mi jak zwykle, prawdopodobnie skończyłabym jako topielec w pobliskim strumieniu. Taak, na wakacjach w babcinej wsi zawsze coś się działo.
Wspomnienie beztroskich dni sprawiło, że momentalnie odpłynęłam.
- Ojej, ojej, _____-chan. Przyszedł twój ulubiony klient, zainteresuj się. - na dzwięk tego głosu aż podskoczyłam, a witaminki wpadły do terrarium. Psiakrew, zanim je wyłowiłam, pożarły już połowę... Jednak istotnie, teraz najważniejszy był klient. Ulubiony, ale to szczegół.
- Borze sosnowy, Yukari! - zdjęłam dłoń z piersi, nie chcąc już dłużej czuć pod nią szaleńczego walenia serca. Chciałam myśleć, że to przez zaskoczenie i przestrach, ale po co siebie oszukiwać, hm? Ugryzłam się w język, powstrzymując się od zadania pytania, jakie zarezerwowano dla osobników o IQ mniejszym, niż te należące do podłogi czy parapetu (Bez urazy, podłogo i parapecie, kocham Was~! ^3^). "Co tutaj robisz" i inne spontaniczne odzywki mające to do siebie, że nie wskazywały na lotny umysł zostawiłam za sobą, zamiast tego rzuciłam oskarżycielsko:
- Nie dało się jakoś subtelniej?
- Subtelność jest moją specjalnością, owszem, i właśnie użyłem łagodniejszej wersji. - Yukari uśmiechał się podejrzanie wesoło. No chyba nie uwierzę, że cieszy go tak kupowanie karmy dla papugi.
A właśnie...
- Jak się miewa mój dziubdziuś~? - miałam na myśli ptaka oczywiście, nie Yukariego.
- Hm, chyba w porządku. W przeciwieństwie do Nagare-chan. Tylko że wciąż piszczy, że jest głodny. - westchnął z ubolewaniem. - To co zwykle poproszę~?
- Się robi. - natychmiast spoważniałam. Jeśli szło o potrzeby moich ulubieńców, nie potrafiłam inaczej. Podążyłam w stronę właściwej półki, na ślepo odnajdując stałe miejsce ulubionej karmy Kotosaki, bo tak zwał się pupil Yukariego. Ten drugi z kolei robił tutaj za stałego bywalca. I choć nadal opieraliśmy się na relacji sprzedawca-klient, z biegiem czasu, z każdym następnym spotkaniem stawaliśmy się sobie coraz bliżsi. Do tego stopnia, że ja skończyłam jako ofiara strzały Amora, a Yukari... No cóż, o nim nie mogłam tego powiedzieć. Zwyczajnie nie wiedziałam, co on myśli odnośnie tych kwestii, a jako że temat nigdy nie został poruszony, poprzestałam na tym, co udało się osiągnąć. Fakt, iż udało się przełamać dystans stwarzany z początku przez osobę Yukariego traktowałam jako całkiem spory sukces.
Nie, nie, nie, ogarnijże się, kobieto, jeśli ci życie miłe, zganiłam się w myślach. Ostatnio coś zbyt często pogrążałam się w zadumie. Podarowawszy sobie mentalnego kopniaka, wzięłam z półki co trzeba i stanęłam za ladą. Ponieważ cena nie zmieniała się od dłuższego czasu, a Yukari kupował tyle co zazwyczaj, nie musiałam nic podliczać. Tę sumę znałam na pamięć.
- Dzięki. - zapłacił i odwrócił się, a ja oklapłam. Już wychodzi? No w sumie... Co innego miał zrobić, skoro już kupił, co chciał. Ale nie odszedł. Obrócił się z powrotem do mnie. - Pięknie dziś wyglądasz - powiedział jakby zdziwiony tym faktem.
- Eh? - ogarnęło mnie zdezorientowanie i zapewne właśnie przez wzgląd na ten stan zapomniałam zareagować w sposób właściwy. Zamiast zarumienić się jakoś, zawstydzić, czy chociaż podziękować za komplement jak należy, wypaliłam mimowolnie:
- Ty też nie najgorzej.
Yukari zdębiał. Chyba nie takiej reakcji się spodziewał. - To oczywiste.... - mruknął pod nosem, po czym posłał mi kolejny uśmieszek. - No wiesz, tak mnie uwodzić. Prawie się dałem.
- Prawie, co? To i tak za dużo w twoim przypadku. - mruknęłam niedosłyszalnie pod nosem, ale zaraz zwróciłam się znów bezpośrednio do niego - Nikogo nie uwodzę, a już na pewno nie ciebie. Nie z takim wyposażeniem. - wskazałam na siebie. Okropne włosy, których nie sposób opanować w jakikolwiek sposób, nos o dziwnym ukształtowaniu czy też moje nieśmiertelne ogrodniczki kochane przeze mnie nad życie. No i mój ukochany zwierzyniec. Z takim pakietem nie dane mi znaleźć sensownego faceta.
- Wątpisz w moje słowa? Ja nie kłamię. - odparł, z powrotem zwróciwszy się do mnie plecami.
- ... - No to mnie miał. Nie znajdę na to riposty, przynajmniej nie w tym momencie. A potem będzie już po ptokach, więc i tak czy siak nie widziałam w sensu w rozwodzeniu się nad tym. - Hai, hai... - zbyłam go, machając ręką, choć w rzeczywistości pragnęłam, aby został jak najdłużej - Do następnego.
- Papa, _____-chan~
Wtf, posłał mi całusa...
- P-paa... - wydukałam w pustą już przestrzeń. Zamiast się cieszyć, czułam się dziwnie. Bardzo dziwnie.
Może jednak powinnam pozostać przy miłości do zwierząt?

1 komentarz :

MY zachęcają do komentowania. Każde słowo jest dla nas na wagę złota! ♥

mypersonal © 2017. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka