Mata tutaj coś takiego małego z Totsuką~
Dziś wyjątkowo nie powiem nic więcej.
Ach, przez tytuł mam ochotę na Sherlocka, bo rymuje się ze "Studium w rózu". ♥
my:snippets ~Totsuka Tatara~
Wspomnienia w kurzu
"Normalność jest pojęciem względnym, pamiętaj".
Pamiętałam, pamiętam i będę pamiętać. Totsuka na pewno nie pozwoli mi o tym zapomnieć.
Kiedy powiedział, że ma dla mnie niespodziankę, nie wiedziałam, czy mam skakać z radości, czy może płakać nad swoim losem. Wiedzcie bowiem, iż pojęcie niespodzianki bywa różnorako odbierane w zależności od kręgów, w jakich zostanie zwyobracane. A jeśli chodzi o Totsukę... Cóż, wtedy o czymkolwiek nie było by mowy, nabiera to zupełnie nowego znaczenia. I to takiego, że sam Mefisto się przeżegna.
- Taa... już widzę, jak się skończy ta cała "niespodzianka". - w głosie Yaty pobrzmiewały zarówno lekkie zniesmaczenie jak i niepokój. I jak tu się nie bać, hm? Mimo wszystko, trochę się zezłościłam. No bo jak można w ten sposób traktować kogoś tak wspaniałego, jak Totsuka. Jednocześnie zrobiło mi się wstyd, ponieważ mnie samej niewiele brakowało do tego samego. Dałam sobie mentalnego klapsa w pupę (chociaż wolałabym, żeby zrobił to ktoś inny, ponadto w bardziej namacalny sposób), zebrałam się w sobie. Trzymając rękaw mojego kochanego Tatary, przepuściłam atak:
- Czymkolwiek jest to - przełknęłam ślinę - na pewno jest wspaniałe...
Ale Yata czy ktokolwiek z jego towarzyszy już dawno przestali wykazywać nami zainteresowanie. Super. Pozostało mi tylko pogratulować sobie zapłonu.
- Ale cię dziewczyna broni - zaśmiał się Kusanagi.
- K-Kusanagi-san! - zbeształam go, spłonąwszy rumieńcem. Nie godzi się tak maltretować kobiet. ;-; Skuliłam się w sobie, już całkiem chowając się za Totsuką.
Obroń mnie, mój rycerzu! [eh... glupota mode on xd /Y] [owszem, ale bawi mnie to~ /m]
- Kusanagi-san, to oczywiste~! - zanucił Totsuka, uśmiechając się pokrzepiająco. Przynajmniej taki był zamiar. Kątem oka dostrzegłam, jak kilku kolesiów na ten widok chowa się pod stół.
- T-Totsuka, chodźmy stąd. - szepnęłam, a kiedy nie zareagował, szarpnęłam go, by zwrócić na siebie uwagę - Niespodzianka. - przypomniałam, chcąc jak najprędzej stąd zniknąć.
Gdy dotarliśmy na górę, Tatara otworzył klapkę w suficie. No to pięknie. Na ten strych nikt nie wchodził od stu lat. Pewnie jest tam pełno kurzu i robaków i szczurów.
Hm, ale z drugiej strony czy Kusanagi-san dopuściłby do tego? Chyba nie... I owe "chyba" stało się mą przepustką do okienka. Przyczyniły się też do tego (nawet w większej mierze) ręce Tatary, który objął mnie w talii, czym nęcił do jak najszybszego wspięcia się po drabince. Ta nie wyglądała tak kusząco jak mój chłopak, ale postanowiłam przemóc się i wleźć tam, choćby tylko i wyłącznie przez wzgląd na niego.
- Jakbyś spadła, złapię cię~! - dla kogoś z zewnątrz mogło to zabrzmieć, jakby on rzeczywiście chciał, żeby to nastąpiło, ale ja wiedziałam. On tak po prostu ma. Zresztą gdy tylko dotarłam do celu, on podążył za mną.
W moje nozdrza uderzył zapach charakterystyczny dla takich miejsc. Mieszanka lekkiej wilgoci, starego kurzu i pajęczyn, a to wszystko doprawione nutką starej miętowej gumy do żucia. Ale ponieważ zastała nas ciemność, nie obawiałam się wyżej wymienionych atrakcji.
- Doprowadzają tutaj prąd, prawda? - rzuciłam nerwowo, klepiąc w ścianę w poszukiwaniu pstryczka, czegokolwiek, co uratowałoby mi życie. Zrobił to oczywiście Totsuka.
- Nie mam pojęcia~ Kusanagi-san chyba nie dopuściłby, żeby tak nie było, ale kto wie? - zapalił światło, a ja odetchnęłam z ulgą. I wtedy..
Chyba jednak by dopuścił.
Kurna, ale tu syf!
- Jedno pytanie. Co my tak właściwie tu robimy? - Błagam, nie mów mi, że masz zamiar ze mną sprzątać ten cały bajzel, bo nie wyrobię. - Totsuka, odpowiedz!
- Jak to co, szukamy wspomnień~! - Tatara wyszczerzył się jak idiota. - A w ogóle dlaczego nazywasz własnego chłopaka po nazwisku, to nie faiiir.
- W-weź przestań. - odwróciłam się tyłem, szukając ratunku przed zdemaskowaniem się. Znalazłam go w postaci najbliższego pudła wypełnionego po brzegi najróżniejszymi książkami. Ale przede wszystkim gruuubą warstwą pylistych zanieczyszczeń. Przeciągnęłam palcem po okładce jednego z woluminów leżącego na samym wierzchu. Zanim się obejrzałam, widniało tam imię mojego ukochanego.
- Co tam maaasz? - borze, zawał. Totsuka nagle znikąd pojawił się tuż za mną i wściubiał nos centralnie w moją szyję.
- Nic! - wykrzyknęłam, machinalnie ścierając ręką gryzmoły wypisane przed minutą, przez co w powietrze wzbiła się cała chmara pyłu. - Ugh.
- Ahahaha. Nie ma się czego wstydzić~! - zaśmiał się, p oczym ku mojej uldze ruszył w przeciwną stronę strychu. - O! To stare kasety~!
- Hm... I co z nimi zrobisz? - z piekącymi policzkami i wzrokiem wciąż utkwionym w kartonie z lekturami, sięgnęłam po ową przeklętą, co mnie zhańbiła. No dobra, bez przesady, ale wiecie o co chodzi.
Wracając do kwestii imion i nazwisk, wcale nie mówiłam Totsuce tylko po nazwisku! Po prostu potrzebowałam czasu, żeby się przestawić. Na początku nawet nie myślałam, że wylądujemy... no w takim oto położeniu, w jakim jesteśmy teraz.
Takie coś powszechnie nazywa się związkiem między dwójką ludzi i uchodzi za normalne.
- Odnjadę zaraz sprzęt do odtwarzania tego i uruchomię~! Wiesz, jakie to fajne, kiedy się ogląda stare wspomnienia? - szczebiotał jak panienka. I rzeczywiście zaraz odnalazł dziwaczny wyświetlacz i zaczął coś w nim gmerać. Oby tylko nie wysadził strychu.
Gwoli ścisłości właśnie za to go pokochałam. Za prostolinijność, naturalność. Był taki... taki po prostu. Taki naprawdę. Nie znałam lepszego określenia.
- A co ja mam robić? - zapytałam szeptem. Ni to siebie samą, ni to trzymaną książkę. Wypadałoby zainteresować się niespodzianką, chociaż wątpię, czy ktokolwiek mógłby mieć z tego większą frajdę niż sam Tatara.
- Siadaj tutaj i patrz~! - znów przysunął się do mnie jak ninja. Aż dostałam ciar. Posadził mnie na jakiejś skrzyni i uruchomił dziwaczną machinę, która równie dobrze mogłaby być wehikułem czasu. Ale o dziwo naprawdę działała.
- H-hai. - Wtem coś zaskoczyło, a moim oczom ukazał się niezapomniany widok wnętrza baru przyozdobionego najróżniejszymi bożonarodzeniowymi pierdółkami. Yata żywo protestował przeciw krzywo zawieszonemu łańcuchowi, za co oberwało się Kamamoto. Kto by pomyślał, że taki z niego perfekcjonalista. W rogu ekranu dostrzegłam dziwny cień, jakim okazał się być Saruhiko, który zaraz zniknął, tsykając coś pod nosem o "świętojebliwych". Po chwili kamera przeniosła się w okolice kanapy, gdzie rezydował Król we własnej osobie. Rozparł się w całej swej okazałości na siedzisku, mając głęboko w poważaniu wszystko, co dzieje się dookoła. Zdaje się, że interesował go jedynie papieros.
Oblałam się rumieńcem. Kurde, co jest dziś nie tak z tym dniem, bóstwo pąsu się na mnie uwzięło czy co?!
- Weź to wyłącz! - nie chciałam na to patrzeć. Wcale.
Kłamczucha.
Pominąwszy fakt, iż relacja widoczna na filmie dotyczyła najszczęśliwszego dnia w moim życiu, należała także do tych, o których pragnęłam zapomnieć, przynajmniej częściowo. Bowiem tamtego pamiętnego dnia wyznałam swoje uczucia Totsuce.
A on przyjął je. Zostaliśmy parą. Co z tego, że zaraz potem wszystko się wydało...
- Oh! Nawet Król nam pogratulował! - Totsuka cieszył się jak dziecko, które dostało cukierka. Zupełnie nie przejmował się, że to przecież BYŁO zawstydzające! - A Yata się rumieni, haha.
- Nie on jeden, mógłbyś o tym pomyśleć. - palnęłam, zanim zdążyłam ugryźć się w język. No ładnie, teraz to już na pewno konspirę diabli wezmą.
Zacisnęłam dłonie na książce, jaka została porwana razem ze mną, w końcu cały czas ją trzymałam. Miałam ochotę przyłożyć mu nią w ten słodki łebek, ale zwyczajnie nie dałam rady. Wystarczyło jedno spojrzenie tych cudownych, ciepłych oczu. Badumtss~ Już mnie nie było na tym świecie.
- Hej? Wszystko dobrze? - zapytał niewinnie, jakby naprawdę nie rozumiał, co tu się działo. No naprawdę. Musiał wiedzieć... Droczył się, dziad jeden.
- Taa. - bąknęłam. Nie miałam zbyt wiele do powiedzenia, co nie przeszkadzało mi w podziwianiu jego pięknej twarzy. Inni faceci byli przystojni, ale nie mieli w sobie za grosz wdzięku czy wrażliwości. A za ten pogodny uśmiech, jakim obdarzył mnie właśnie teraz spokojnie mogłabym go oskarżyć o topnienie lodowców na obu biegunach.
- Hej, bo będę musiał użyć perswazji. - zagroził, ale ta groźba bardziej przypominała propozycję kupienia waty cukrowej. No rany. Ten facet jest niemożliwy.
- Ale i tak cię kocham. - myśl samowolnie zamieniła się w werbalny przekaz. Nie zdołałam odwrócić wzroku. Gdzieś w tle majaczyły kolejne "wspomnienia" z taśmy, jak przez mgłę słyszałam krzyki Yaty. A może to Kusanagi rozpaczał nad stłuczoną zastawą świąteczną...? Sama już nie wiedziałam.
- Wiem... Dlatego zostaniemy razem na zawsze~!
Rany, rany... Kiedy mnie obejmował, świat zabarwiał się na same ciepłe kolory.
Tak, mam nadzieję, że zostaniemy na zawsze. A taśmy juz dawno przestały mieć znaczenie. Tulić się można tak samo na strychu, jak i gdzie indziej.
Słodziutkie i takie niewinne to było~ Święta... jak dawno ich nie było xd Serio, chce już czuć ten klimacik i zapach mandarynek, cynamonu, jabłka~ Ale to do grudnia, he he he... O nie... będę mieć nową klasę ;-; Nie będzie już dobrego mikołaja Szymona, któremu siada się na kolanka.... A nie, chwila.. chyba był na liście *^* To może i będzie xd Ale dobra, ja zeszłam z tematu!
OdpowiedzUsuńTaka maszyna do kaset to chyba na prąd, nie? Ciekawe ile na strychu jest konaktów i przez ile kurzów trza się przebić, aby się do nich dostax xdd
A teraz trochę moich wypaczeń....
"Oblałam się rumieńcem. Kurde, co jest dziś nie tak z tym dniem, bóstwo pąsu się na mnie uwzięło czy co?!" - To ja chcę bustwo spalania kalorii, mogłoby się na mnie uwziąć i bym nie pogardziła .w.
" dziad jeden" - To stwierdzenie zawsze wywołuje u mnie napad śmiechu x3
"- Hej, bo będę musiał użyć perswazji. " - Jak przeczytałam? No oczywiście, że: "bo będę musiał użyć PERWERSJI." bo jak inaczej Inaba mogłaby przeczytać xddd?
W nocy to ja mam jakieś rozległe myśli... Szkoda tylko, że neta takiego nie mam ;-; Cóż, nie można mieć wszystkiego.
Notka jak już mówiłam słodziutka, do tego dodam, że mnie się przez nią wzięło na wspominki ( co widać, bo wystarczy spojrzeć w górę ) No i teraz nie zasnę x3
Nie wiem co jeszcze napisać... może to, że wygląda na to, że mam już drugi dzień nocnego maratonu (tak tak, niby można to tak nazwać) z Waszymi opkami~ Ciekawe czy dam radę wszystko nadrobić... Zostały mi jeszcze ze trzy posty, więc jest nieźle.
To już koniec, bo chyba jednak spać mi się zachciało~ Kończę oczywiście gwiazdką, no bo jak inaczej? ★
Jak widać, wspomnienia z Totsuką zadziałały bardzo interaktywnie na... no, wzięło cię na wspominki w każdym razie. Nie wnikam, kim jest Szymonek~ ;3
UsuńNie wiem, ale kocham poddasza, kocham strych Oniichana (w sumie to jego teściowej ;3), gdzie wykopałam jego starą czaszkę ze starego akwarium. Owa czacha stoi teraz u mnie na szafce przyozdobiona zimową czapką i okularami przeciwsłonecznymi~ x"D Jedynym, czego nie lubię na tym strychu jest to cholerne gorąco, bo tam sama blacha, a jak się nagrzeje... UUUF~ X.X
Bóstwo spalania kalorii? Zawsze możesz sama się nim stać~ ;3 *drażni się*
Perwersja nie wzięła ci się znikąd, Inaborza~ .3.
Dasz radę, dasz. Nadrabianie nie jest zue~ ;3
Przepraszam, że tak długo nie zaglądałam! ;-; Ale byłam na wyjeździe w górach, a w tamtym miejscu akurat zero internetu ;-; Tak myślałam, że jak wrócę, to się nazbiera sporo do czytania tu i na innych blogach. Przynajmniej mam zajęcie do końca wakacji, jeśli nie dłużej. Ugh, koniec wolności tak blisko, czy tylko mi się chce tak płakać? ;-; Przepraszam chyba musze sie po prostu wyzalic, a nie mam komu xd ale przejde do tematu lepiej. blagam o więcej Totsuki, on jest po prostu cudowny, a ja nie moge sie pogodzic z faktem, ze go tak malo... dzieki wam go znalazlam, on jest po prostu bogiem <333 a to opowiadanie tak mnie zauroczyło, że moge czytac je codziennie po kilkanascie razy <3333333333 Wiecie, chyba to moj najdluzszy komentarz tutaj. Czy tylko mi Tatara kojarzy sie z Kise...? Mam słabość do takich, taki moj typ <33
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
haru~
kochana haru, nikt cię nie wini za nieobecność, wpadaj kiedy chcesz i możesz ^^
UsuńNie tylko Ty ubolewasz nad końcem wakacji, ale to chyba normalne, nee? #rozpacz tak bardzo czarna T_T
Totsuka taki Kise... w sumie sama trochę tak rozmyślałam, ale jednak widać różnicę - Totsuka nie jest takim jamochłonem jak Kisia :"3 Co do kolejnego opka to nic nie obiecujemy, a na razie nie w tym momencie. ;_; gome
Ale tylko na razie~!
Dzięki, że jesteś .3.