Oto moje pierwsze opowiadanie x reader z dwoma bohaterami... Nie byłam pewna, jak to ma wyglądać, ale ostatecznie jestem całkiem zadowolona.
Uwielbiam ich obu, Jacka i Ianto, więc zamiast ich rozdzielać, upiekłam dwie pieczenie na jedym ogniu. (。ゝωσ)☆
mypersonal ~Jack Harkness & Ianto Jones~
Połączeni
Który
z nich był pierwszy?
Jack
był zaintrygowany.
Jego
pierwsze spotkanie z _____ nie należało do najfortunniejszych; chciała bowiem
go zabić. Jako wysłanniczka Agencji Czasu ścigała go za przekręty i prawie jej
się udało, lecz zdołał ulotnić się do Londynu za czasów II wojny światowej.
Kiedy spotkali się ponownie, on przewodził Torchwood, a ona, porzucona przez
nieistniejącą już agencję, została na bruku. Mimo to nadal chciała posłać Jacka
do piachu za wcześniejsze porażki, nie przewidziała tylko, że w międzyczasie
zyskał nieśmiertelność. Kulka, jaką posłała mu w czoło, nie poczyniła mu żadnej
krzywdy, nawet dziura po chwili zniknęła. Widząc to, _____ najpierw
wytrzeszczyła oczy, a potem westchnęła i w geście porażki odrzuciła pistolet.
–
Wygrałeś, kapitanie Harkness. Teraz to ty możesz mnie zabić.
–
Skąd ten pomysł? – Jack tylko się uśmiechnął. – Tak się składa, że obecnie
prowadzę instytut czuwający nad szczeliną czasu w Cardiff. Znasz się na tych
sprawach, prawda?
Na
dźwięk słowa „szczelina” oczy _____ rozbłysły. Uśmiech Jacka rozszerzył się.
–
Ktoś w temacie mógłby się nam bardzo przydać.
–
Tak, ale… – dziewczyna zachowała jednak pewną rezerwę. – Nie znam cię, a ty nie
znasz mnie. Na dodatek chciałam cię zabić. Co z tym zrobimy?
–
Nie da się mnie zabić, a poznać zawsze się możemy. Jeśli mam być twoim szefem,
mów mi Jack.
Wyciągnął
do niej dłoń, którą uścisnęła po chwili wahania. Po raz pierwszy, choć był to
uśmiech ostrożny, uśmiechnęła się do niego.
–
_____.
Tak
trafiła do Torchwood. Stopniowo zaczęła wtapiać się w organizację i jej załogę,
a i praca wydawała się sprawiać jej przyjemność. Ilekroć szczelina wykazywała
podejrzaną aktywność, _____ ochoczo zabierała się do badań, nieraz ratując
skórę mieszkańcom miasta. W samym instytycie też wszyscy ją lubili i chyba jako
jedyna w całym zespole nie wdała się nigdy w żadne konflikty. Jeśli chodzi o
Jacka, dawne porachunki zostały zapomniane, a _____ nauczyła się mu ufać,
zresztą z wzajemnością. Stopniowo zaczął traktować jej obecność jako coś
naturalnego, zupełnie jakby znali się od dawna – co zresztą nie było takie
dalekie od prawdy. _____ zawsze śmiała się z żartów kapitana, ale kiedy
próbował z nią flirtować, uśmiechała się tajemniczo i po chwili znikała w wirze
pracy, nie wyglądając jednak przy tym na zniechęconą. Jack zaczął coraz
częściej zastanawiać się, co ona właściwie sobie myśli. Nie mógł jej przejrzeć.
Ale
postanowił, że przejrzy. Już niedługo.
Co
powiedziałby na to Ianto? Raczej nie byłby zadowolony, ale – przynajmniej na
razie – nic o tym nie wiedział. Jack zdawał sobie jednak sprawę, że wkrótce będzie
musiał się dowiedzieć… a wtedy sprawy mogły się naprawdę różnie potoczyć.
Ianto
był oczarowany.
Nikt
nigdy dotąd nie poświęcił mu tyle uwagi, co _____. Zawsze witała jego przybycie
głośnym „Cześć, Ianto!”, nigdy nie zapomniała z szerokim uśmiechem dziękować mu
za kawę, jaką jej przynosił, często oferowała też, że potem pozmywa. Nie
zgadzał się, lecz ona nie pozwalała na protesty. Po prostu wyjmowała mu kubki z
dłoni i szła do zlewu, pozostawiając go w lekkiej konsternacji, a tak naprawdę
w szczerym osłupieniu.
Ale
nie od tego się zaczęło. Początki sięgały czasów, gdy jeszcze była Lisa… choć
tak naprawdę istniała już wtedy tylko w sercu Ianto. W sercu roztrzaskanym na
kawałki i zdradzonym przez własnych przyjaciół. Zabili ją. Z całkowitą
premedytacją, ze świadomością, że nadal była człowiekiem i na dodatek ukochaną
Ianto – po prostu ją zabili. _____ też była tam z nimi. Nie uchyliła się, też
strzelała. Też była morderczynią, tak jak reszta załogi.
Ale
potem podeszła, by stawić czoło Ianto i z nim porozmawiać.
–
Nie będę przepraszać, bo nie mam prawa prosić cię o wybaczenie. Nie mieliśmy
wyboru. Chciałam tylko powiedzieć… – urwała na moment. – …że to
niesprawiedliwe, że musieliśmy to zrobić.
Ianto
ze zdumieniem dojrzał w oczach _____ szczere łzy i wtedy zrozumiał. Ona
naprawdę żałowała, że musiała być jedną z osób, jakie odbierały mu Lisę,
chociaż to było jedyne wyjście. Nie chciała tego. Nie chciała go zranić, nawet
jeśli wtedy nie wiedział, dlaczego.
W
tamtej chwili Ianto po raz pierwszy pomyślał „Ta kobieta jest niesamowita”.
Przytulił
ją, a potem sam się rozpłakał i w rezultacie pocieszali się nawzajem. Była to
pierwsza nić porozumienia, jaką Ianto rzeczywiście z kimkolwiek zawarł.
Oczywiście, że nie pogodził się z utratą Lisy od razu, ale jeśli miał im
wybaczyć, rozpoczęcie od _____ wydawało się najprostsze.
Ona
po prostu rozumiała.
Nigdy
się nie narzucała, o ile taki ruch w stosunku do Ianto był w ogóle możliwy. A
jednak gdy tylko przebywali w tym samym pomieszczeniu, nigdy nie czuł się
pomijany, nawet jeśli jedynym przejawem jej uwagi był uśmiech czy choćby
spojrzenie. Kiedy zaś rozmawiali – czy to o pracy, czy o zwykłych, codziennych
sprawach – Ianto czuł się wyjątkowo. Interesowało ją jego życie i w takich
samych ilościach dzieliła się swoim. Ianto czuł, że coś takiego było bardzo bliskie
definicji słowa „przyjaciele”… co go jednocześnie cieszyło i frustrowało,
ponieważ tęsknił do czegoś więcej.
Bywał
zły na siebie, że ma takie przemyślenia za plecami Jacka, i tylko to
powstrzymywało go od powzięcia kroków. Bo co innego mógł zrobić? Nie należał do
najbardziej odważnych ani zdecydowanych osób. Kiedy jednak sprawa ta już nie
dawała mu spokoju, zdecydował, że weźmie sprawy w swoje ręce.
Jack
i Ianto. Ianto i Jack.
Byli
nierozłączni, lecz w pewnym momencie zaczęło ich łączyć coś nowego.
Tym
czymś była _____.
–
Muszę ci coś powiedzieć. – mruknął Ianto.
–
Ja też – odparł Jack.
Spojrzeli
na siebie nieco zdziwieni.
–
Zrywasz ze mną? – spytali jednocześnie.
–
Nie! – zaprzeczyli natychmiast, też jednocześnie.
Chwilę
mierzyli się wzrokiem, po czym wybuchli niezręcznym śmiechem. Śmiech ten
przyniósł ulgę. Świadczył, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane, ale pewna
sprawa nadal wymagała wyjaśnienia.
–
Mam dylemat. Nie chcę wybierać między tobą i _____. – wykrztusił wreszcie Ianto,
na co Jack wybałuszył oczy.
–
Ty też?
–
Co ja też? – sens słów kapitana dotarł do Ianto dopiero po chwili. Zaskoczony,
przejechał sobie dłonią po czole. – O cholera. Tego nie przewidziałem.
–
Ani ja. – Jack uniósł brew. – W takim razie wypadałoby jej powiedzieć. Może ona
znajdzie rozwiązanie.
Ianto
zerknął na Jacka, a on na niego. Nagle na twarzach obu pojawiły się uśmieszki.
–
Jak to: podobam się wam? Obu? – _____ podejrzliwie zmrużyła oczy. – Jack, ty
raczej nazwałbyś to „pociąganiem” albo czymś równie wulgarnym, ale czegoś tu
nie rozumiem. – w tym miejscu kapitan żachnął się. – To jakaś zmowa? Żart?
Ianto, dałeś się w to wciągnąć?
–
Cóż…
Faceci
spojrzeli po sobie z minami poważniejszymi, niż gdyby to był żart. Dziewczyna
zamrugała zaskoczona.
–
Słuchaj, po prostu jesteś cholernie fajna. Jeśli miałabyś ochotę, moglibyśmy
coś wykombinować. – wyjaśnił cierpliwie Jack. – On też tak sądzi, nie?
–
Jasne. – przytaknął Ianto, drapiąc się w głowę.
_____
milczała chwilę, po czym wybuchła śmiechem. Zdezorientowani panowie
zesztywnieli.
–
Jesteście niemożliwi. Ale że jak wykombinować, w trójkę?
–
A czemu nie? – teraz to Jack się wyszczerzył. – Tego jeszcze nie próbowałem.
Ianto
odchrząknął zakłopotany, po czym zerknął na dziewczynę.
–
Cóż, przemyślę to. – odparła z uśmiechem. – Niewiele dziewczyn słyszy taką
propozycję aż od dwóch przystojniaków naraz. A na razie zostańcie w pokoju.
To
rzekłszy, minęła ich, po drodze ściskając dłonie obu facetów.
Kiedy
zniknęła za drzwiami pomieszczenia komputerowego, popatrzyli po sobie.
–
Jack?
–
Hmm?
–
Dostaliśmy kosza czy nie?
–
Raczej nie… Szlag by to, kobiety tak zawsze.
–
To znaczy?
–
Każą ci czekać, aż już nie będziesz mógł czekać.
–
Och.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
MY zachęcają do komentowania. Każde słowo jest dla nas na wagę złota! ♥