Krótkie, bo krótkie, ale zawsze coś...
my:snippets ~Fushimi Saruhiko~
– Tak, tak, zajmę się tym.
To rzekłszy, ukłonił się i opuścił gabinet Kapitana.
Znowu ta nudna robota, ale przyzwyczaił się.
Gdy szedł korytarzem do swojego własnego urzędowania,
minęła go zdyszana Awashima. Biegnąc, prawie na niego wpadła.
– A, wybacz, Fushimi-kun!
I na co się tak śpieszyć? Tsknął pod nosem, ale nic nie
powiedział i tylko poprawił okulary. Kątem oka zauważył w dłoni Awashimy
niewielki pakunek.
Ach, rzeczywiście. Dziś czternasty lutego. Dzień idiotów.
Jeżeli zamierzała wręczać ten prezencik Kapitanowi, to
Fushimi wątpił, czy cokolwiek z tego wyniknie, co nie zmieniało faktu, że uznał
to za całkiem zabawne. Chciałby zobaczyć, jak z twarzy Kapitana znika ten
irytujący uśmieszek. A może zwolni Awashimę? Nie, raczej nie, w końcu bez niej
wszystko tutaj stanęłoby na głowie. Wtedy Fushimi miałby więcej pracy, co
byłoby upierdliwe.
Cały ten dzień jest upierdliwy…
Wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi, po czym rzucił
stertę papierów na biurko. Zmierzył ją złym spojrzeniem.
I wtedy to zobaczył.
Leżący obok pakunek podobny do pakunku Awashimy.
Co, do…
Szybko chwycił go i otworzył przyczepioną do niego
karteczkę. Widniał na niej następujący napis:
„Fushimi-san,
Przyjmij proszę te czekoladki na dowód mojego podziwu
wobec Twojej osoby. Mam nadzieję, że będą ci smakować.
_____”
– Niech to szlag – mruknął do siebie Fushimi.
Pfahaha. Kisne. (⌒▽⌒) Co z tego że krótkie. Idealnie. Kwintesencja malpeczki. I to "niech to szlag". Epickie.
OdpowiedzUsuńNadal uważam, że Saru nie doświadczył prawdziwej miłości i uważam, że czas to naprawić ♡
Awashima i mój Rei-chan w tle, uhuhu, będzie się działo xD