my:snippets ~Willy Wonka~ Dzień czekolady


Kocham tego świra.
Jak i innych świrów.


my:snippets ~Willy Wonka~
Dzień czekolady




- Podasz mi masło?
Oompa-Loomp kiwnął głową i posłusznie sięgnął na półkę ze składnikami.
- Dzięki.
_____ odkroiła kawałek kostki masła, po czym wrzuciła ją do stojącej w ciepłej wodzie misy, w której znajdowała się ciemnobrązowa masa. Pod wpływem temperatury składniki zaczęły się topić i mieszać.
- No, to powinno się udać, prawda? - otarła sobie czoło, barwiąc je kakaem. Nieco się denerwowała, ponieważ była to jej pierwsza próba samodzielnego stworzenia słodyczy, choć, paradoksalnie, pracowała w fabryce czekolady. I nieco żałowała, że nie poćwiczyła wcześniej, bo bardzo jej zależało na powodzeniu tego planu.
Na twarzy dziewczyny pojawił się nieco zmęczony uśmiech. Wszyscy już dawno pewnie wyszli z fabryki, nie licząc Oompa-Loompów, rodziny Charliego oraz Willy'ego Wonki, właściciela. I oczywiście samej _____, która pasowała tu jak pięść do nosa.
Odkąd chłopiec został wspólnikiem firmy, w całej fabryce zrobiło się dużo weselej i nawet Willy wydawał się mniej ponury. To z kolei bardzo cieszyło _____, więc wszyscy byli zadowoleni, słodycze znów zaczęły się sprzedawać, żyli długo i szczęśliwie... No, prawie.
- Myślisz, że będzie mu smakować? Jest genialnym cukiernikiem, a ja mam zero doświadczenia... - westchnęła dziewczyna, zerkając na Oompa-Loompa. Ten uniósł kciuk w górę, na co _____ znów się uśmiechnęła i pogłaskała go po małej główce. - Jeśli tylko tego nie spalę, może będzie zjadliwe.
Gdy czekoladowa masa była już gotowa, przelała ją do foremek i włożyła do pieca. Nastawiła go na dziesięć minut. Powinno wystarczyć. Lepiej, żeby wystarczyło, bo cały plan weźmie w łeb.
Wtem rozległ się dźwięk otwieranych drzwi i ku zgrozie dziewczyny do kuchni wszedł Wonka.
- Co tu się dzieje? - rozejrzał się po pomieszczeniu podejrzliwym wzrokiem i uważnie zlustrował foremki, miski i wszechobecną mąkę. - Pieczesz coś?
- No bo... są Walentynki - wyjaśniła _____ nieco bojaźliwie.
- I co z tego?
- Walentynki to dzień czekolady, nie wiesz? - wyjaśniła oczywistym tonem. - W ten dzień absolutnie trzeba zrobić czekoladę.
Na szczęście mężczyzna wydawał się być zupełnie nieświadomy prawdziwego znaczenia tego dnia.
- Doprawdy? Cóż, ja robię ją co dzień, więc chyba jestem zwolniony - na twarzy Willy'ego pojawił się tajemniczy uśmieszek ukazujący śnieżnobiałe ząbki. - Ale ty się nie krępuj.
_____ otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale Wonka już obrócił się na pięcie i opuścił pomieszczenie. Westchnęła po raz dziesiąty tego dnia i nieszczęśliwie popatrzyła na pomagającego jej Oompa-Loompa.
- Niewiele brakowało...
Ludzik wykonał dłońmi gest mówiący "Nie martw się". Dziewczyna tylko zwiesiła ramiona. Całe dziesięć minut, zanim dowie się prawdy o swoim wypieku... Zapowiada się najdłuższe dziesięć minut w jej życiu.
***
- Chyba wyszło, chyba wyszło... - mamrotała, wyciągając blachę z pieca. - Uff! Nie wyglądają na spalone, nie?
Oompa-Loomp zaglądający jej przez ramię skinął potakująco głową. _____ odetchnęła i z ulgą postawiła blachę na stole.
- Nie wygląda źle...
Wypiek - czekoladowa babeczka - był niewielki i raczej skromny, ale uznała, że jak na pierwszy raz jest wręcz wybitnie. Sięgnęła po rękaw cukierniczy, by dodać niewielką dekorację w lukru. Naprawdę niewielką, żeby nie przesadzić i nie zepsuć wszystkiego. Namalowała na gorącej powierzchni serduszko i zatrzymała się, myśląc, czy dodać coś jeszcze, ale Oompa-Loomp powstrzymał ją. Złapał ją za rękę i pokręcił głową.
- Wystarczy? - upewniła się. - Myślisz, że zrozumie...?
Ludzik skinął.
- No dobra.
Włożyła babeczkę do dekorowanego pudełka, obwiązała wstążką i otarła czoło. Wtedy Oompa-Loomp zeskoczył ze stołu na ziemię i zaczął ciągnąć ją za nogawkę. Prawie się przewróciła.
- Już?! Od razu?
Ciągnienie nie ustało.
- Dobra, już dobra, sama pójdę! Przewrócisz mnie! - odzyskawszy równowagę, wzięła pudełeczko i gwałtownie wciągnęła powietrze. - Ale chodź ze mną... Boję się jak nie wiem co.
Ludzik przytaknął i ruszył przodem, a zrezygnowana _____ za nim. Co się ma stać, to się stanie.
Gdy doszli do głównej sali, ujrzała Willy'ego przechadzającego się po cukrowej łące. Wyglądał majestatycznie i chyba się zamyślił, zwłaszcza że nawet nie zauważył, gdy dziewczyna i skrzat weszli.
- I co teraz? - szepnęła _____, ale wtedy z zaskoczeniem stwierdziła, że Oompa-Loomp zniknął. Typowe. Te maluchy nigdy nie ustawały w żartach. Prychnęła więc tylko i z sercem w gardle zaczęła zbliżać się do miejsca, gdzie stał Wonka.
- Jak wypieki? - zapytał, nawet na nią nie patrząc, gdy znalazła się na takiej odległości, że mogła go usłyszeć.
Ugh, pomyślała, to jest trudniejsze, niż myślałam.
- Sam sprawdź - wyciągnęła pudełeczko zza pleców i wyciągnęła je przed siebie.
Willy odwrócił się do niej i popatrzył na nią nieco zdziwiony. Wreszcie wziął pudełeczko. Otworzył je, wyciągnął babeczkę i uniósł ją do światła, by móc jej się lepiej przyjrzeć. Wyglądał jak geolog badający nowy minerał.
- Wiesz, _____ - powiedział nagle - oszukałaś mnie. Dziś nie jest dzień czekolady.
Dziewczyna pobladła.
- Ale to oznacza, że mogę być spokojny o moje serce - uśmiechnął się filuternie i ugryzł kęs babeczki. - Mmm, wyborne. Naprawdę dobre. Moje gratulacje, _____.
Obrócił się na pięcie, zbliżył do niej i złożył na jej policzku delikatny pocałunek zimnych ust. Potem odszedł, pozostawiwszy ją, zupełnie zdezorientowaną, na łące cukrowej trawy.

2 komentarze :

  1. Uwielbiam Willy'iego! Borze, pierwszy raz daleś mi czytac ff z Wonką! OMG jaram się!
    I jeszcze ten Oompa-Loomp taki słodki *^*
    Czy może być lepiej? Achhh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba! Ja też kocham Willy'ego :)

      Usuń

MY zachęcają do komentowania. Każde słowo jest dla nas na wagę złota! ♥

mypersonal © 2017. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka