Czas rozpocząć maraton z HQ, tym razem na dobre. Chociaż, powiem szczerze, zawiodłam się i to bardzo. Nawet jeżeli po walentynkowym wysypie snippów przybyło wyświetleń z komentarzami nie było już tak bogato. Nie oczekiwałam bór wie czego, ale na kilka słów liczyłam, bądź co bądź zdanie czytelników potrafi podbudować.
Z tego miejsca chciałabym podziękować Yuki za jakże wylewny komentarz pod Taehyungiem oraz Lee za nieco dłuższy pod AJEMEM. ♥
A tak poza tym, ten nasz Suga mnie zaskoczył tutaj swą śmiałością. Nawet bardzo.
No właśnie, czytelnicy, nie tak się traktuje autorów...
Jak ty to robisz, brzmisz tak surowo... To chyba zasługa tej dobitności. (._.)
Chyba nie trafiłyśmy w gusta...
Jak ty to robisz, brzmisz tak surowo... To chyba zasługa tej dobitności. (._.)
Chyba nie trafiłyśmy w gusta...
my:snippets ~Sugawara Koushi~
Początku ciąg dalszy
- Cześć!
Kiedy tylko ta promienna twarzyczka wyjrzała zza drzwi, _____ poczuła się, jakby ulatywała do nieba. W rezultacie wylądowała "tylko" w jego ramionach.
- Heeej. Chodź, chodź - wciągnęła go do środka, dosłownie, prawie jakby miała zaraz urwać mu rękę. W istocie, nie mogła się go doczekać od tygodnia, choć i tak widzieli się regularnie w szkole jak i poza nią. Dzisiejszy dzień był szczególny. Rodzice ich obojga zostali zaproszeni na wesele wspólnych znajomych i to na drugim końcu kraju! I jakoś tak się przedziwnie złożyło, że _____ zmogła choroba. Na tyle poważna, że tatuś chciał zostać z córcią w domu, na szczęście matula zareagowała dokładnie wedle przypuszczeń dziewczyny i nie chcąc odpuścić sobie całonocnej zabawy, poprosiła o przysługę synka sąsiadów.
"Koushi nie powinien mieć nic przeciwko, żeby zajrzeć do _____ od czasu do czasu, prawda"? Tak sobie mówiła, ojciec miał jednak wątpliwości. Matula postawiła jednak na swoim, w końcu w tym domu to kobiety rządziły żelazną ręką i jeszcze tęższą głową. I tak córeczka przechytrzyła oboje rodziców, choć na odchodne matka posłała jej takie spojrzenie, jakby zwietrzyła podstęp... ale mimo to, nie powiedziała nic. Za bardzo napaliła sie na balangę.
I tak oto zostali sami. Yay~♥
- Nie widać? Fantastycznie! - Szczerzyła się jak Tanaka do grzebienia. To mówiło samo za siebie. Wyglądała wyjątkowo zdrowo, jak na osobę "przykutą do łóżka" (wedle słów jej tatusia).
- To znakomicie. - Suga też promieniał. - To chyba nie będzie już potrzebne? - wskazał na aerozol do nosa i cholinex.
- Od początku nie było. Przeżyłam piekło - aby dodać swej wypowiedzi przerysowanego dramatyzmu, pociągnęła nosem, przybierając minkę skrzywdzonej dziecinki. I owszem, tatuś nieco przedobrzył z tymi wszystkimi syropkami. - Mam nadzieję, że mi to wynagrodzisz, mój chłopaku. - Lubiła się z nim przedrzeźniać w ten sposób, choć parę tworzyli wciąż nieoficjalnie. Większość i tak zaczęła domyślać się z upływem czasu. "Mój chłopaku", to brzmiało jak wyjęte nie tyle z taniego romansidła, co z parodii rzeczonego gatunku. Ale sprawiało wiele przyjemności, nietypowej, ale jednak.
- Co tylko zechcesz. - ten uśmiech roztapiał jej serce szybciej niż słońce lody w upalny dzień.
- W takim razie poproszęee, hmm... - zamyśliła się, nie mogąc zdecydować się, co wybrać jako pierwsze. - Nie wiem sama.
- Co powiesz na buziaka? - otoczył ją opiekuńczo ramionami, ale złożył pocalunek na jej ustach dopiero gdy skinęła głową. To było tak przyjemne, że poczuła ciepło rozlewające się niczym miód na jej sercu.
- Jejku, nadal nie mogę uwierzyć, że tak po prostu umiesz robić to - miała na myśli nic innego jak właśnie całowanie - tak fantastycznie. Trochę mnie przerażasz, Kou-chan.
- Co w tym przerażającego? Mi tam się to podoba. - oblizał wargi, pozostając przy tym całkowicie niewinnym. - Nie chciałbym tego zmieniać.
- Ja też nie. - Boże, uchowaj przed tego typu głupotami. Gdyby miała stracić usta, nie, całego Koushiego (i tak brzmi zbyt płytko) z własnej winy, nie pozostawałoby jej nic innego poza przywiązaniem sobie kamienia do szyi i rzucenia się z mostu w wodne odmęty. - Po prostu jakoś nigdy nie przyszło mi cię podejrzewać o takie zapędy. - Kiedy szło się nad tym głębiej zastanowić, to po prostu zwyczajne odruchy zdrowego przedstawiciela płci męskiej. Kiedy więc powiedziała już co myśli, trochę się zawstydziła. Własnej głupoty przede wszystkim. To wyglądało tak, jakby wcześniej nie uważała Koushiego za chłopaka. A może po prostu za dużo myśli.
- W takim razie może lepiej się przyzwyczaj. Może nie wyglądam, ale umiem być całkiem zaborczy – zaśmiał się cicho i cmoknął ją w policzek. No jak? Taki niewinny, a miałby być zaborczy? Niemożliwe...
- To nie był żart... prawda? - Wolała się upewnić. Najpierw była bardzo pewna swego, kiedy jednak Kou-chan tak rozpychał się w związku, zaczęła mieć poważne wątpliwości co do tego, czy na pewno zna go tak dobrze. Z jednej strony odczuwała niepokój, z drugiej jednak pociągało ją to i niezmiernie ciekawiło. Odkrywanie nowych zakamarków duszy i takie tam.
Tym razem parsknął śmiechem pełną gębą.
- Może troszkę. - wyglądał na naprawdę rozbawionego. - Nie jestem jakiś dziwny, chyba. Ale i tak cię kocham.
- Weź, nie mów tak, o! - machinalnie odwróciła zaróżowioną twarz, uciekając wzrokiem w bok. Nagle szafka z kolekcją starych bibelotów stała się dużo ciekawsza.
- No nie fochaj, no, _____. - objął ją w pasie i cmoknął w ucho. - Tylko się droczę.
No właśnie?! Od kiedy niewinny Kou-chan się droczy?!
- Kou-chan! Ogarnij się! - choć protestowała, robiła to całkowicie wbrew sobie. Wszystko co robił składało się na jedną wielką ciepłą mięciutką mega przyjemność. Niestety bardzo zawstydzającą, co niewątpliwie drażniło. - Przez ciebie wychodzę na jakąś nietykalną.
- Bo jesteś. Tylko ja mogę cię tykać. - zacieśnił objęcia, owiewając oddechem jej szyję. No kuźwa. Nie wiedziała, co ma zrobić w takiej sytuacji!
- Zadzwonię do tatusia. Jestem pewna, że z chęcią się wróci, zwłaszcza że nie zajechali daleko. - Postraszyła go trochę, choć w większej mierze dla żartów. Ciepłe objęcia sprawiły, że powoli zaczęła się rozluźniać.
- Aż tak bardzo chcesz żebym poszedł? - udał zranienie. Nie wyszło. Z trudem powstrzymywał wycbuch śmiechu.
- Owszem - zmarszczyła nos i pokazała mu język, ale sama wybuchła śmiechem. Głupawka zaczęła się udzielać.
- To może pójdziesz ze mną?
- Zawsze. - Wczepiła się weń kurczowo, a korzystając z okazji, rozciapirzyła palce i wbiła je z premedytacją w żebra swojego chłopaka. - Haha!
Koushi pisnął. Cóż to był za pisk.
- Kontratak! - wrzasnął i rzucił się na _____ z łaskotkami.
- Gdzie z łapami! - teraz to ona piszczała. Łapy chłopaka wylądowały centralnie na jej piersiach.
- Tu i tam. - o dziwo, Suga nawet się nie zarumienił. i nie zabrał rąk, o nie!
- Nie mogę z tobą... - jęknęła zbolałym tonem. Nie zamierzała się poddać, nic z tych rzeczy! Chciała go kopnąć, nie za mocno, ale najwyraźniej nie trafiła.
- Haha, pudło. - zwinnym ruchem przyszpilił ją do podłogi i zawisł nad jej twarzą. Jego uśmieszek był wesoło niewinny, ale ona wiedziała.
Przebiegły drań.
- Nie możemy po prostu posiedzieć na kanapie? Obejrzeć filmu? Miałam tyle planów. - Rzeczywiście tak było, ale zaczęła zastanawiać się nad zmianą zdanie. Wszystko dzięki Koushiemu.
- Ależ z rozkoszą. Ja też miałem trochę. - skradł jej szybkiego całusa, jakby nie chcąc dać jej zbyt wiele. Wredota.
- Właśnie widzę... - skwitowała.
- Ale i tak mnie kochasz, prawda? - niby wciąż grał, ale w jego głosie pojawiła się ledwo dostrzegalna nutka powagi.
- Wiesz, że tak. - Cud, że się udało, ale nie odwróciła wzroku.
- To się cieszę. - odzyskawszy wesoły uśmiech, ponownie cmoknął jej wargi. To było bardzo przyjemne i bardzo ciepłe...
- Nie będziemy robić nic innego? - bardziej stwierdziła niż zapytała. I wbrew pozorom, wcale nie wyglądała na bardzo zawiedzioną zaistniałą sytuacją, wręcz przeciwnie. Lecz to akurat nic nadzwyczajnego, jedynie głupiec wypierałby się takich cudownych doznań.
- Hmmm... Nie. - nie zapytał jej o zdanie, od razu zadecydował. Nie bez obustronnej przyjemności. - Tak jest fajnie, nie sądzisz?
- Trochę - przyznała. Opinia nie należała do najszczerszych. Najgorsze było to, że podobało się jej to wszystko, a zwłaszcza bycie onieśmielaną raz za razem właśnie przez coraz odważniejsze poczynania Sugawary.
- No to super. - olśnił ją błyskiem zębów, a to co stało się za chwilę, przerosło jej pczekiwania. To już nie był cmok, to było lepsze niż na filmach!
Świetnie ci to wyszło!
OdpowiedzUsuńNam wyszło, NAM ^.^; Gdyby nie MySnow-chan, nie byłoby tak wspaniałego Sugi ♥
UsuńDzięki za miłe słowa~! Niektórzy uważają, że jedno zdanie nie nadaje się na komentarz. Mylą się ;)
Oya oya~!
OdpowiedzUsuńBoom nowy szablon jest super��
Suga zawsze wydawał się taki niewinny a tutaj ukazała się jego druga strona~ Oczywiście bardzo spodobała mi się ta druga strona��
Szablony z Blokotka są fajne :3
UsuńJa tam wolę niewinną, maminą stronę Sugaśki, ale każdy ma inne gusta ;)
Troche mnie tu nie bylo, przepraszam. Mam nadzieje, ze sie nie gniewacie :) Klopoty z internatem, ale wreszcie jest i moge nadrobic zaleglosci. Zwłaszcza te z haikyu :3
OdpowiedzUsuńBedzie moze daichi...?
internetem
UsuńNic nie szkodzi, ja też miewam kłopoty z internetem. Choćby dzisiaj: myślałam, że mnie krew zaleje c":
UsuńDaichi, powiadasz... Ano zobaczy się, może kiedyś. I tak trwa maraton z HQ, więc... Ale nie wiem, czy nasz tatulek Karasuno się załapie.
Im Was więcej tym lepiej~. Dobrze, że nadal tutaj jesteś i czytasz, sama przyjemność.