Niedoceniony Yamaguchi, a tu proszę, jaki pies na babki xDDDD
Potrzebuje więcej miłości...
Potrzebuje więcej miłości...
my:snippets ~Yamaguchi Tadashi~
Dzień niespodzianek
Yamaguchi kochał siatkę.
To oczywiste, była jego największym hobby i tak dalej, a treningi sprawiały mu samą przyjemność. Mógł robić to, co kochał i spędzać czas z przyjaciółmi...
Nikt w to nie uwierzy, co?
Cóż, właściwie to wszystko była prawda, nie mógł zaprzeczyć. Ale ponieważ nie należał do podstawowego składu, patrzenie na rozwój kolegów nieco bolało.
Chociaż inne rzeczy bolały nawet bardziej, na przykład to...
- Tsukki jest tam. - wskazał, nawet nie kłopocząc się spojrzeniem dziewczynie w oczy. I tak pytały tylko o Tsukkiego, więc wolał oszczędzić sobie przyglądania się temu, co stracił. Chociaż, czy coś, co nigdy nie było i nie będzie jego, można stracić?
Masz dziś jakieś dziwne rozkminy, pomyślał. Mało męskie. Pewnie dlatego wolały Tsukkiego.
- Sorry, kotuś, ale Tsukki będzie musiał poczekać. - Hę? Co ona mówi? - Przyszłam do ciebie. Mam sprawę.
Dziewczyna na treningu Karasuno to rzecz wielka, wzbudzająca jawną sensację wśród płci męskiej. Ale taka, która przychodzi DO NIEGO? Dla wszystkich okazało się to szokiem, niemniej zaskoczony okazał się sam Yamaguchi.
- Co? Do mnie?
Najpierw wytrzeszczył oczy, potem zmarszczył brwi, a potem to już w ogóle stracił Ogarnięcie Życiowe. Coś takiego nigdy dotąd się nie zdarzyło... I co ona powiedziała? Kotuś?
Coś tu chyba stoi na głowie.
- No, słucham... - mruknął zbity z tropu, oglądając czubki własnych butów.
- Och, dokładnie tak nieśmiały, jak sobie wyobrażałam - uśmiechnęła się szeroko, klaskając niesłyszalnie w otwarte dłonie. - I słodki. Ale zanim porozmawiamy, bo po to właśnie tutaj jestem, moglibyśmy stąd wyjść? Towarzystwo niepożądanych osób troszkę mi przeszkadza. - Czy ona właśnie wzięła go pod rękę?! Yamaguchiego sparaliżowało. Nie spoglądanie w twarz dziewczyny miało go uratować, a nie zawstydzić jeszcze bardziej. Teraz przed oczami miał centralnie jej biust.
- Jestem bardzo pożądany! - wykrzyknął ochoczo Tanaka, odgrywając rolę playboya. Efekt zmiany tonu głosu na niższy okazał się na tyle przekomiczny, że nawet Kageyama i Tsukishima nie tylko zainteresowali się rzeczoną sytuacją, ale i parskali raz po raz.
- Szczerze wątpię. I czego się cieszysz, jak łysy do grzeb- A nie, w sumie jesteś łysy. A przynajmniej tak to wygląda. - Pozostawiwszy Tanakę i resztę ze szczękami czyszczącymi podłogę, wzruszyła tylko ramionami, ponaglając jedynego, którym była zainteresowana: - Idziemy? Nie mam całego dnia.
- O-okej... - poszedł za nią jak skazaniec na egzekucję, nie rozumiejąc z tego kompletnie nic. Posłał ostatnie spojrzenie Tsukkiemu, ten jednak szczerzył się podejrzanie. Zdrajca jeden. Co one w nim widzą?!
Kiedy już znaleźli się w miejscu znajdującym się poza zasięgiem wścibskich spojrzeń, Yamaguchi stanął jak zbity pies, podpierając sobą ścianę.
- Możesz na mnie spojrzeć? Na chwilkę - poprosiła.
Powoli, powolutku uniósł wzrok. Musiał wyglądać żałośnie, ale doszedł do wniosku, że gorzej już chyba nie będzie.
Przynajmniej z jego strony, bo jak tak na nią spojrzał, wydała się całkiem całkiem. Właściwie była słodka. Nawet bardzo. Gorzej dla niego, skoro już zrobił z siebie idiotę.
- Dzięki - założyła ręce na piersi. - Lubię cię. Umówimy się?
Cóż... to była naprawdę szybka piłka.
Prawie się zadławił.
- J-jesteś pewna, że mnie z nikim nie pomyliłaś?..
- Niby z kim? Z tymi osobnikami, które nawet nie wiedzą co to porządna konspira? - wskazała na róg znajdujący się po ich prawej stronie.
- No i się wydało (>o<) - wył Hinata.
- Mówiłem, żebyśmy patrzyli z okna nad nimi - rozpaczał Noya.
- To chyba damska toaleta - zauważył speszony Sugawara.
- P-powiedziała, że go lubi...
- Słyszeliśmy, Tanaka.
- Ani chwili spokoju - wzdychała. - To jak, zgodzisz się na spotkanie? Gdzieś, gdzie nie trafią prymitywne formy życia.
- Uhh...
Zaczął się niespokojnie rozglądać. Co? CO? Stąpił na niego anioł, tymczasem kumple podsłuchują, a on nie może wydusić słowa...
Dopiero teraz ogarnął, jak wali mu serce.
- No. Emm. Jeśli chcesz - wykrztusił nieskładnie. - Spoko.
- Super! Wiedziałam, że się zgodzisz, Tadashi! Och, sorki. Mogę mówić ci po imieniu? Jest śliczne. - Hę? Hę!? Biedny chłopina nie nadążał w przeciwieństwie do jego kolegów, którzy przekrzykiwali się wzajemnie.
- Zgodził się.
- Zgodził!
- Spotkają się.
- TO RANDKA!
- Na 100%!
- Na 1000%!
- Zamknijcie się! - rzucił w ich stronę, chcąc zabrzmieć groźnie, ale średnio mu wyszło. Poczuł, jak po szyi spływa mu strużka potu. - No, możesz... A czekaj, kim ty właściwie jesteś? - dopiero teraz ogarnął, że nie spytał jej o imię.
- E-eeeeeeeh?! - tylko Tanaka był w stanie wydać z siebie jakikolwiek dźwięk, resztę koleżków zatkało. Co więcej, powodów było więcej niż wybuch Yamaguchiego, co zwykle szczycił się łagodnością baranka. - Nie wiesz, kim ona jest?! Jak możesz, przecież to ______, najpiękniejsza i najwspanialsza wśród drugoklasistek!
- Skoro o mnie nie słyszałeś, musimy jak najszybciej to nadrobić. - Łaskawie obrzuciła grupkę panów pełnym politowania spojrzeniem, przyprawiając tym samym ich serca o palpitacje. - Jak słyszałeś, nazywam się _____. Mówmy sobie po imieniu! - uwiesiła się na jego ramieniu. To na pewno nie jest jakiś żart?
- O-okej, _____... - Ta _____?!?! Nie, to niemożliwe, tyle zbiegów okoliczności na raz... Jakim cudem? JAKIM?
Randka... Co to za miłe słowo.
Nie było jednak czasu na cudy, skoro musiał zająć się nią w sposób, który nie przyniesie mu wstydu. Większego niż dotąd, znaczy.
- Sorki, chłopaki, musicie sobie poradzić dziś bez niego. - Ruszyli przed siebie. Lub raczej ona ruszyła, ciągnąc za sobą oszołomionego Yamaguchiego. Żegnajcie, przyjaciele i spokojne życie. - Niedaleko jest świetna knajpka, może tam wpadniemy? Więc postanowione.
- O-okej. - nie miał jak zaprotestować. I nie chciał. Nawet do niego los mógł się raz na jakiś czas uśmiechnąć.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
MY zachęcają do komentowania. Każde słowo jest dla nas na wagę złota! ♥