my:snippets ~Sugawara Koushi~ Dzień początków


Sugasuga, mam skojarzenia z Sugą z BTS xD
W Akaszu też był Suga xd
Suga jest wszędzie xd
A tak na poważnie, ten snip dzięki słodyczy Koushiego idzie do moich ulubionych. Zaserduszkowany ♥ 

On też potrzebuje miłości.




my:snippets ~Sugawara Koushi~
Dzień początków




- Coś musiało się stać - drążyła _____. Rzeczywiście, patrząc z logicznego punktu widzenia to było doń niepodobne, żeby opuszczać trening tylko po to, by móc wrócić do domu wcześniej. Sugawara westchnął. Znał się z _____ od przedszkola, na dodatek mieszkali na tej samej ulicy, okno w okno. Mógł się spodziewać, że sprawa nie będzie taka prosta, w końcu dziewczyna była bystra. Choć nie na tyle, by domyśleć się najważniejszego.
Darzył ją głębszym uczuciem niż przyjaźń i to od dawna. Inna sprawa, że jakoś nigdy nie było mu po drodze, żeby ułatwić _____ zauważenie tego faktu.
- To jak? Jesteś chory czy coś? - dociekała.
- Raczej nie. - spróbował się uśmiechnąć, zawsze działało. Ale chyba nie tym razem. Kogo on oszukiwał, znali się jak łyse konie...
- Kou-chan - stanęła naprzeciw niego w rozkroku, podpierając biodra rękoma. Zupełnie jak jej mama. Sugawara już wiedział, co usłyszy, ta kwestia pozostanie niezmienna. "Bujać to my, a nie nas, znamy się nie od dziś", tak to leciało. - Bujać to my, a nie nas. Znamy się nie od dziś. - Jej mina wyrażała dezaprobatę. Zaśmiał się cicho. To nie tak, że poczynania _____ są przewidywalne. To właśnie dlatego, że znają się nie od dziś.
Trochę się obawiał, że swoim wyznaniem może zepsuć to, czemu poświęcili tyle czasu i starań. Między innymi tak długo zwlekał z wyjawieniem swoich uczuć. Rozsądne podejście, lecz czy na pewno skuteczne? Im dłużej trzymał to w sobie, tym bardziej bolało.
- Kou-chan, zejdź na ziemię. - Och, to _____ macha mu przed oczami. - Naprawdę, albo się przemęczasz, albo... albo się przemęczasz. - Więc nie znalazła innej alternatywy. - Mam rozmówić się z twoim kapitanem? - To w jaki sposób starała się udawać groźną bardziej bawiło niż budziło lęk, ale wolał przemilczeć ten drobny szczegół.
- Wcale się nie przemęczam, naprawdę - zapewnił, szczerze zresztą. - Po prostu... - no, wymyśl coś
mądrego. - Sporo się dzieje.
- O, patrz! – Uratowany! Nie, jednak nie. Serce zabiło mu mocniej, kiedy złapała go za rękę. Nie widziała w tym nic nadzwyczajnego. W przeciwieństwie do niego. - W naszej bazie nikogo nie ma. Chodźmy tam.
Wspomniana "baza" to w rzeczywistości zwyczajny i lekko obskurny placyk zabaw. Dwie huśtawki, zjeżdżalnia, piaskownica i ławeczka bez oparcia ukryta w cieniu kwitnącej wiśni, której ze względu na zimową porę daleko było do okresu kwitnienia. Niewiele, a mimo to dla dwójki dzieciaków z sąsiedztwa miejsce to stanowiło coś cenniejszego od własnych czterech kątów. Przynajmniej dla Sugawary.
- Pamiętasz, jak ten głupek Murata zdeptał moją babkę? - Tak, nie sposób zapomnieć. Stanął w jej obronie, przez co oberwał w twarz od czteroletniego spaślaka. Spaślak zaś dostał z kopa między nogi, a reszta jego kolegów piaskiem po oczach. Od dziewczyny. Do dziś jest to pewnie dla nich trauma. I tak się zaczęło.
- Pamiętam. - uśmiechnął się nieco krzywo. Nagle wszystkie te rzeczy, które stały się kiedyś, zaczeły kłuć go jak igły. Bolesne. Nie chciałby tego cofnąć, ale z pewnością ból był efektem ubocznym. - Było zabawnie, co?
Stary, nie umiesz kłamać.
- No nie~?! - Całe szczęście, że pobiegła do piaskownicy. Odwrócona plecami, zaczęła grzebać palcem w piasku, nie mogła zobaczyć więc tej zbolałej twarzy. Zaraz jednak znudziła się i podążyła do zjeżdżalni. - Chodź, Kou-chan. Będzie zabawnie. - Jak miał odmówić, kiedy tak się uśmiechała.
Podszedł do niej, ale zatrzymał się za nią. Dalej jego ciało już nie chciało iść. Po prostu niu mógł. Nieoczekiwanie westchnął, ale udało mu się nie skrzywić.
- Ja postoję, ale ty się nie krępuj.
- Ale stetryczałeś. Sztywniak. - Tylko żartowała, ale i tak coś zakuło. Ile jeszcze będzie się wstrzymywał. Tymczasem _____ wdrapała się z pomocą drabinki na szczyt zjeżdżalni. Stanęła wyprostowana i rozłożyła ręce. Przez słońce za jej plecami Sugawara odniósł wrażenie, jakby to od niej bił złocisty blask.
Nie potrzebowała słońca, żeby wyglądać pięknie.
- Odsuń sięeeee! - wziuuu, zjechała na dół.
To był impuls. Wylądowała prosto w jego ramionach i Koushi zrozumiał, że to jedyny moment. Tylko teraz mógł przekazać jej to, co czuł. Ale że zabrakło mu słow, postanowił po prostu to pokazać - łącząc ich usta w ciepłym nieśmiałym pocałunku.
Zamarła w jego ramionach, całkowicie sparaliżowana. Jak widać nie tylko jemu zabrakło języka w gębie. To był błąd? Spuściła wzrok, spoglądając gdzieś w bok.
- K-Kou-chan...
- Przepraszam, nie mogłem... nie wiedziałem, jak inaczej ci to powiedzieć. - zrobił poważną minę i spojrzał jej prosto w oczy. - Jeśli to zepsuje naszą przyjaźń, sam jestem sobie winien. Ale jesteś dla mnie kimś więcej.
- Kou-chan, ja... nie wiem, co powiedzieć - odparła szczerze. Dłuższą chwilę przed odezwaniem się walczyła sama ze sobą, widział to w jej oczach. Dostrzegł w nich też łzy. - Co mam zrobić?
Żebym sam wiedział, pomyślał.
- Nic. Przepraszam. - puścił ją. Nie zamierzał jej do niczego zmuszać.
To wystarczyło, by odzyskała trzeźwość umysłu. Nie mogła go stracić. - Nie, czekaj! Nie możesz! - objęła go desperackim ruchem, wczepiając się kurczowo w te ciepłe objęcia. - To ja przepraszam. Ja... To mnie zaskoczyło, to dlatego. Nie chcę cię stracić.
- Nigdy nie stracisz... - odruchowo pogłaskał ją po głowie. - Cokolwiek zrobisz, będę przy tobie.
- Przepraszam, Kou-chan - nie rozpłakała się, ale było blisko. - Jesteś dla mnie bardzo ważny, najważniejszy. Nigdy z nikim nie byłam tak blisko. A nawet nic nie zauważyłam... Jaka ze mnie przyjaciółka. - Dostała słowotoku. Zły znak. - To okropne, chciałabym móc sprostać twoim oczekiwaniom, naprawdę - zapewniła - ale nie potrafię tego zrobić ot tak, na zawołanie. - Wreszcie popatrzyła mu w oczy. - Ale postaram się.
Nagle parsknął śmiechem. Czystym i radosnym.
Typowa ona....
- Jesteś niemożliwa. - znów ją rozczochrał. - Ale chyba to też w tobie lubię.
- Jasne. Chyba ty. Nie jesteś lepszy, skoro nic nie mówiłeś, ćwoku. - Ała, a było tak miło. Ale przynajmniej też się uśmiechnęła. - I tak dla jasności - zaznaczyła - to nie ma nic wspólnego ze współczuciem, litością, wyrzutami sumienia, pocieszaniem cię i tym podobne.
- To dobrze. Byłoby słabo. - zachichotał, a jego serce pofrunęło. Nie spieprzył... Jak cudownie. Nigdy nie czuł aż takiej ulgi.
- Słabo to będzie, jeśli nie uda ci się mnie rozkochać - wypaliła, czego zaraz pożałowała. Koushi zachichotał, kiedy zburaczała na twarzy. - Nieważne. Chodźmy, zanim mama dostanie świra. - Kiepska wymówka, zwłaszcza że o tej porze mamusia _____ zapominała o borzym świecie, oddając się przeżywaniu ulubionej dramy w telewizji.
- Dam sobie radę. - puścił jej oko. A gdy wracali, w powietrzu wisiało coś nowego.

2 komentarze :

  1. Lol - pewnie nikt już tego komentarza nie przeczyta, ale nie mogłam zostawić Sugawary takiego samotnego, skoro jest jedną z najlepszych postaci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze czytamy. 😊
      Suga to mój fav nad favami tak się składa. 😍

      Usuń

MY zachęcają do komentowania. Każde słowo jest dla nas na wagę złota! ♥

mypersonal © 2017. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka