Niełatwo być geniuszem, wierzcie mi...
Taaa...
Taaa...
my:snippets ~Niizuma Eiji~
Wszyscy już poszli. Na polu walki pozostał tylko niezmordowany mistrz i wymiętoszona _____, która jednak nie pisnęła ani słowem.
Już dawno przywykła do Niizumowego rozkładu jazdy. Jakkolwiek by to nie brzmiało, mógł, ale przede wszystkim chciał jeździć 24/7. Oczywiście piórem po papierze, tak dla jasności. Warunki w jakich spędzali większość dnia również nie stanowiły już problemu. Jedynie na samym początku, będąc jeszcze zieloną w asystowaniu, potrafiła dostać zawału przez nagły okrzyk Niizumy. Przyzwyczaiła się do nich szybko, a zanim zdążyła się zorientować, nadstawiała wyczekująco uszu. Ten pełen zapału głos dostarczał _____ dziennej dawki energii. Gdyby nie potrzebowała jedzenia, picia i innych podobnych temu rzeczy, mogłaby wyżyć jadąc jedynie na Niizumie Eijim.
Hehe, jak to brzmi... B)
Pisupisu, skrobuskrobu, nieśmiertelne piórko kreśliło na papierze w niezmiennym tempie nadczłowieka. Szkoda, że sensei miał na uszach słuchawki. W ten sposób pogrążony w rysowaniu pewnie nawet nie zauważy, kiedy _____ będzie wychodzić, jak to stało się z innymi. Nie żegnali się z Eijim, nie widząc najmniejszego sensu w wyrywaniu go z transu.
Tym razem jednak wyszło dość dziwacznie. _____, skończywszy stronę mangi, nagle poczuła się bardzo zmęczona. Tak zmęczona, że nie było opcji iść w mrozie na przystanek, po czym czekać na autobus. O nie!
A że sensei był zajęty... chyba nie będzie miał nic przeciwko, jeśli użyczy sobie jego łóżka na krótką drzemkę?
Ziewnęła więc i ułożyła się wygodnie w pościeli pachnącej geniuszem.
~***~
Rzeczywiście jej się przyśnił... Ale robił tak bezwstydne rzeczy, że obudziła się zszokowana.
Szok pogłębił się w przeciągu następnych sekund, kiedy przerażona _____ odkryła, iż nie jest sama.
Tuż obok, ni to na boku, ni to na plecach, z jedną nogą przerzuconą przez jej własne, leżał nie kto inny jak sensei. Najspokojniej w świecie pochrapywał, poruszając niespokojnie powiekami. Najwyraźniej coś mu się śniło. I to nie byle co, skoro pojękiwał słodko:
- Crow... Crow...!
Wziuu! Ręka chłopaka poruszyła się, a _____ drgnęła niespokojnie, obawiając się chalaśnięcia w twarz. Jakież było zdziwienie dziewczyny, gdy niemałym zawstydzeniem stwierdziła, iż dłoń uwalona tuszem spoczęła na jej piersi...
Zacisnęła zęby. Aż tak ciężki początek dnia... Pierwszym odruchem była ucieczka. Zaczęła się niezgrabnie wycofywać, mając nadzieję, że Eiji pozostanie w kamiennym śnie.
- Crow! - sapnął, uwalając się na nią ciężarem swojego ciała. Zdziwiła się, ponieważ nie spodziewała się aż takiego ciężaru. Wygląda na to, że błędnie go oceniła, zaliczając Niizumę do wagi piórkowej. Cóż, na swoją obronę miała jedynie to, że był szczuplusi, więc wiadome myśli nasuwały się same.
Czy jedyną opcją jest obudzić go? Nie miała serca, ale chyba wyjścia też nie. Szybko wyskoczyła z łóżka, nie bacząc na konsekwencje. Oczekiwała wrzasku "crow" czy czegoś w tym rodzaju. Jednak i w tym przypadku sensei ją zaskoczył, odwróciwszy się do niej tyłem i kracząc przy tym coś niezrozumiałego pod nosem.
Tak po prostu? I choć zalał ją przypływ ulgi, ukuło ją nieznaczne uczucie żalu.
Westchnęła ciężko, wycofując się na bezpieczny teren. Pech chciał, że nadepnęła przy tym na plastikowy kubek, który trzasnął przeraźliwie, wskutek czego Niizuma poderwał się gwałtownie do siadu. Co najciekawsze, nadal miał zamknięte oczy. Przetarł je dłońmi zaciśniętymi w piąstki, przez co umazał się odrobiną atramentu, zupełnie jakby rozmazał mu się "elegancki" makijaż. Kiedy już otworzył oczy, okazały się one spoglądać na nią nadzwyczaj przytomnie.
- Ohayou gozaimasu! - wykrzyknął z charakterystyczną dlań niewymuszoną pompatycznością, co tworzyło jeden z najbardziej fascynujących paradoksów na świecie.
- Dzień dobry...? - zaraz się okaże, czy taki dobry...
Chyba jednak dobry, ponieważ sensei obdarował ją ciepłym uśmiechem. Jak gdyby nie wydarzyło się nic wołającego o pomstę do nieba (w sumie rzeczywiście nic takiego nie miało miejsca).
- Dobrze się spało?
- Mm, tak... - odparła nieco zbita z tropu, szukając gdzie podziać wzrok. Nie pomogło. - A sensei?
- Bardzo dobrze! - zasalutował, a przez promienny wyszczerz o mało nie posikała się z wrażenia. XD
- Cieszę się... - posłała mu zakłopotany uśmiech.
Buuuurk!
Ech? A to co znowu?
Eiji spuścił wzrok, przyglądając się swojemu brzuchowi z taką uwagą, jakby był czymś spoza tego świata.
- Muszę zjeść - oświadczył tonem wybitnego znawcy, co tylko dodało całej sytuacji uroku. Niizuma Eiji wszystko co najprostsze czynił wiekopomnym.
- No tak. - posłusznie skinęła głową. - Ja też...
- Ma sensei coś w lodówce? - spytała grzecznie, przynajmniej tak myślała.
- Jeśli nie, będę miał kłopoty. - Śmiertelna powaga w jego głosie czyniła całe zajście jeszcze zabawniejszym, ale jednocześnie stawiała _____ w niewygodnym położeniu.
- Więc chodźmy to szybko sprawdzić! - ponagliła go tonem, jakim często nawoływała swego małego kuzyna.
- Tajess!
Pognali do kuchni. Urządzona skromnie, ale wystarczająco jak na potrzeby ich teamu. Pytanie tylko, czy zawartość lodówki nie przyprawi o dreszcze. Szczerze po ostatnich znaleziskach _____ wolałaby, żeby okazała się pusta.
- Co my tu mamy... Jajka... Można by zrobić jajecznicę - zauważyła, patrząc kątem oka na senseia.
- Zgadzam się - pokiwał z uznaniem głową. A więc wyjęła co trzeba i zajęła stanowisko nad kuchenką. Już po chwili patelnia skwierczała, a Eiji nie mogąc doczekać się śniadania, nie puszczając brzucha, spacerował w tę i z powrotem, aż grzyweczka bujała mu się na wszystkie strony.
- Proszę. - postawiła dwa talerze na stole. Nie wyszło tego dużo, ale z głodu nie umrą.
Nie zdążyła nawet zacząć swojej porcji, a z naczynia Niizumy zniknęła już połowa. Pałaszował z takim apetytem, jakby nigdy nie widział jedzenia.
- Dobree - skończywszy, pogłaskał się po brzuchu. _____ nie omieszkała się zerknąć tu i ówdzie, zwłaszcza że rąbek bluzki podjechał do góry, odsłaniając słodki pępuszek. *.*
_____ w ciszy pochłonęła swoją porcję. - Sensei zmywa - oznajmiła, gdy skończyła.
- Hai! - Zadziwiające, z jaką ochotą podjął się wyznaczonego mu zadania. Nie zeszło mu zbyt długo, a i miło patrzyło się na senseia wykonującego tak proste robótki. Pasowało mu to, oczywiście nie tak jak rysowanie mang!
- Wow... - mruknęła pod nosem, nieco zdziwiona. Nie spodziewala się, że umie zmywać!
- Brzuszek pełen, naczynia myjku, ale… - podrapał się po głowie, zastanawiając się nad czymś głęboko.
- Ale? - uniosła brew.
- "Kruk" wzywa! CROW! - i pognał do biurka. Ech, przewidywalne. Ale jak najbardziej idealne.
Właśnie znalazłam to śliczne cudeńko z moim kochanym Ei-chanem (☆ω☆)Kawaii, kawaii! Aż mi podczas lektury na twarz wpełzł szeroki banan (pewnie musiało to wyglądać dość creepy, siedzi sobie Ali-chan i się wglapia w ekran z rozradowanym rape facem... ekhem..). Jestem pozytywnie zaskoczona tym opowiadaniem i faktem, że Eiji nie był OOC(nawet NIE WYOBRAŻACIE sobie jakie rzeczy niektórzy autorzy potrafią zrobić z Niizumy kiedy np. pojawia się w tle jakiegoś opowiadania Mashiro/Azuki, czy czego tam...). Chyba będę zaglądać na tą stronę częściej~ (˘ωᐤ)
OdpowiedzUsuńLol
UsuńZa oknem burza, lapek przyzwyczaja się do aktualizacji Windowsa, a mi morda się cieszy jak głupiej, ale nie przez Niizumę, a ten zajebisty komentarz. Wzięty niczym z dupy, ale tak cholernie cudowny, że... Jestem niepoczytalna aktualnie XD
Dzięki i odwiedzaj nas jak najczęściej~
Cieszę się, iż mój komentarz został uznany, za "cholernie cudowny" \(ᐤωᐤ)7 Weny życzę!
Usuń.
.
.
CROW!
~(>ω<)~ *wybucha śmiechem*