my:snippets ~Kageyama Tobio~ Dzień fotek


Tobiiiiś. Można by go schrupać.


my:snippets ~Kageyama Tobio~
Dzień fotek






- Jesteś pewna, że musimy to robić? - Tobio nie wyglądał na przekonanego. Ale perspektywa robienia sobie wspólnych zdjęć w budce umiejscowionej w centrum handlowym jawiła się o wiele bardziej zachęcająco niż obiad z mamą. Mamą _____ oczywiście.
- A ty nie? No chodź, będzie fajnie. - wzięła go pod rękę i obdarzyła najbardziej proszącym spojrzeniem, jakie miała w repertuarze. Dzięki obcasom nawet nie musiała aż tak bardzo zadzierać głowy.
- Wiem, że się powtarzam, i że nic tym nie wskóram, ale i tak to powiem. Nie jestem fotogeniczny. - Tak, wiedziała, słyszała to już dziś siódmy raz, choć spotkali się na miejscu dopiero dziesięć minut temu.
- Ja też nie. Ale to nic - stanęła na palcach i pocałowała go w policzek. - Dla mnie i tak jesteś cudny.
- J-jeszcze nie weszliśmy... - zauważył, tkwiąc nieruchomo z rękoma przyciśniętymi do boków. Byli w miejscu publicznym, gdzie wszyscy mogli ich zobaczyć. Fakt, że zaraz zobaczą, jak wchodzi razem ze swoją dziewczyną do budki fotograficznej. Do miejsca, które wyobrażał sobie jako ciasne, dość znośne. Nie, nie miał klaustrofobii. Przerażała go myśl, że inni będą widzieć, wiedzieć i komentować.
- Czas to zmienić. - niewiele myśląc, pociągnęła go do środka.
- Jeju, jak tu... nie tak to sobie wyobrażałem - rzekł zawiedziony tym, że mógł się pomylić w swoich przypuszczeniach. - Myślałem, że będzie bardziej... cool? - ostatnie słowo dodał z wahaniem, jakby nie był pewien, czy pasowało mu jego wypowiedzenie.
- Cool to będzie zaraz. - _____ zajęła się klikaniem przycisków do robienia zdjęć. - Chodź! - złapała go za rękę i oboje wgapili się w kamerkę jak sroka w gnat.
Chyba wypadałoby się uśmiechnąć. Albo chociaż spróbować. No to spróbował. Ostatecznie stanęło na szczękościsku, niestety przekonali się o tym po fakcie, gdy zdjęcia były już gotowe.
- Cudnie. Jeszcze raz. - _____ zrobiła dziubek. - Ty też, Tobio!
- To dla jakichś... - jęknął, ale nie dokończył i posłusznie zrobił ciuczek. Jak dobrze, że nikt ich nie widział...
- A teraz język - oświadczyła. Do tego palce ułożone w V. Komiczne.
Zagryzł wargi. - Język - wycedził, wypuszczając go na światło dzienne. Sam koniuszek, nic więcej. Zanadto skupiony na pilnowaniu, aby nie zapuścił się zbyt daleko, zamiast dwóch palców pokazał całą rękę.
- Jesteś słodki! - oświadczyła, uwieszając mu się na szyi. Pstryk, kolejne zdjęcie gotowe.
- Nie mogliśmy zrobić sobie zdjęć aparatem? To prawie to samo.
- Ale tak jest zabawniej. Zresztą - puściła mu oko - zgodziłbyś się na coś takiego? Jakoś wątpię...
- Zgodziłem się na to wariactwo - parsknął w odpowiedzi, krzywiąc się z niesmakiem. Najwyraźniej budka stanowiła większe wyzwanie niż aparat. A przynajmniej tak mu się zdawało. - Skoro tak, namówiłabyś mnie też pewnie na tamto. Zresztą... - Jedno i drugie mu się nie uśmiechało.
- Jest aż tak źle? - spytała niby to żartem, ale naprawdę się zmartwiła.
- Nie aż tak, żebym nie wytrzymał. Nie bój się - westchnął, kręcąc głową z rezygnacją. Znowu kapitulował. Objął ją za ramię, przysuwając się bliżej. - Jeszcze jeden raz? - starał się wypaść przekonująco, ale sam nie był pewien, czy mu to wyszło.
- Pewnie!


~***~


Po udanej sesji zdjęciowej poszli jeszcze do kina, ale ponieważ nie mogli dojść do porozumienia, w końcu wybrali komedię. Tobio wolał to od głupich horrorów, nie żeby się bał, no i fajnie by było, gdyby _____ chciała się przestraszona do niego przytulić. Ale zazwyczaj było na odwrót.
- Nawet zabawny ten film. Co nie? - szturchnęła go łokciem w żebro.
- Ujdzie. - Lepszy okazał się fakt, że mógł ją obejmować przez cały seans pod pretekstem opierania rąk o jej fotel. Chociaż później i tak o tym zapomniał. Kiedy oparła się głową o jego ramię, całkiem stracił swoją, przez co z seansu pamiętał tylko napisy końcowe. Wolał unikać rozmowy na temat filmu.
- Chcesz już wracać czy może przejdziemy się gdzieś jeszcze?
- Może wpadniesz do mnie na herbatę? - zaproponowała wesoło. I tak zawsze ich herbatki kończyły się tym samym.
- Koniecznie do ciebie? - podejrzewał, że nie udało mu się uśmiechnąć.
- A masz inny pomysł?
- Możemy iść do mnie.
- Hm - udała zamyślenie. - Prowadź, kapitanie!
Więc zaprowadził. Oczywiście bywała u niego już wcześniej, więcej niż kilka razy, więc doskonale znała drogę. Podobnie jak jego pokój, a choć nie zainwestowano w zbyt bogaty wystrój, podobał jej się. Był kwintesencją męskości Tobio. Zdziwiła się jednak, kiedy nie zahaczyli po drodze o kuchnię, gdzie z przyzwyczajenia do jej zachcianek parzył im herbatę. Najwidoczniej to zauważył.
- Nie przeżyłabyś bez tego, co? - to powiedziawszy, wyjął zza łóżka pstrokatą papierową torebkę i podał jej.
W środku znalazła termosik wypełniony naparem jak i napoczęte pudełko białej herbaty.
- Każdy ma jakieś nałogi. - nawet nie próbowała się usprawiedliwiać. - Jesteś kochany. - cmoknęła go w policzek. Zawsze to robiła w ramach podziękowań, ale... kuźwa.
- Dz-dzięki. - Z głupawym uśmiechem uniósł dłoń do miejsca, które pocałowała i zaczął pocierać. Nadal czuł tam gorąco. Musiał wyglądać jak idiota, ale trudno. Nigdy się nie spodziewał, że może być tak odmieniony za sprawą jakiejś dziewczyny.
_____ tymczasem zajęła się herbatą. Jak to zwykle bywało, uporała się z nią w ekspresowym tempie. On jednak wolał smakować jej nieco inaczej. I w taki oto sposób sam odebrał sobie jedyne właściwe podziękowania. Bardziej ekscytujące i elektryzujące niż całus w policzek. Smak ust _____ i białej herbaty czuł na nich przez resztę wieczoru.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

MY zachęcają do komentowania. Każde słowo jest dla nas na wagę złota! ♥

mypersonal © 2017. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka